Gryfia zdobyta! Anwil wygrywa w Słupsku!

Anwil Włocławek jako pierwszy w sezonie zdobył słupską halę Gryfia. Zespół Miliji Bogicevicia bardzo skutecznie wykorzystał braki Energi Czarnych i wygrał 71:64.

W hali Energi Czarnych Słupsk nie dali rady wygrać w tym sezonie ani koszykarze Stelmetu Zielona Góra, ani Treflu Sopot. Jako pierwszy uczynili to zawodnicy Anwilu Włocławek, którzy byli bardzo dobrze taktycznie przygotowani do niedzielnego spotkania i prowadząc przez zdecydowaną większość pojedynku, wywieźli z hali Gryfia dwa punkty.

W składzie gospodarzy zabrakło Garretta Stutza, który nabawił się kontuzji w ostatnim starciu z AZS Koszalin. Tym samym, Andreja Urlepa przesunął ciężar gry swojej drużyny na obwód - jego koszykarze trafili w pierwszej kwarcie cztery z sześciu prób za trzy i dzięki temu był remis 14:14.

To był jednak jedyny fragment meczu, w którym miejscowi utrzymywali tempo podobne do włocławian. Anwil od samego początku grał bardzo skutecznie pod względem taktycznym, wykorzystując brak wspomnianego Stutza. Począwszy od drugiej kwarty, dorzucił do tego lepszą skuteczność i do przerwy trafiał na pułapie 50 procent za dwa (9/18) oraz 44 za trzy (4/9), wygrywając 36:30.

Pod nieobecność Stutza, pierwsze skrzypce w barwach Energi Czarnych grał Mateusz Jarmakowicz (18 punktów, sześć zbiórek), lecz jego pojedyncze akcje nie robiły wrażenia na przyjezdnych. W szeregach Anwilu bardzo skuteczny był Deividas Dulkys (dziewięć oczek i 100 procent z gry do przerwy, ogółem 19 punktów), zaś prawdziwą ostoją pod koszem okazał się Seid Hajrić. Kapitan Rottweilerów nie tylko rzucał (osiem oczek), ale również zbierał (siedem zbiórek) i podawał (cztery asysty). Swoją cegiełkę dorzucił także 16 punktami Michał Sokołowski.

Dzięki skutecznej grze wyżej wymienionej trójki Anwil prowadził po trzech kwartach 57:47. Wystarczyła jednak tylko chwila nieuwagi i seria trafień Marcina Dutkiewicza oraz Michała Nowakowskiego sprawiła, że Energa Czarni zmniejszyli straty do trzech oczek (58:61).

Wówczas jednak najwięcej zimnej krwi zachował Danilo Mijatović. Serb spudłował wcześniej wszystkie siedem prób z gry, ale w końcówce najpierw trafił za trzy, a później za dwa, nieznacznie przekraczając linię 6,75 metra. Po jego punktach Anwil wygrywał 68:61 na 20 sekund przed końcem i było jasne, że tego meczu nie przegra.

Energa Czarni Słupsk - Anwil Włocławek 64:71 (14:14, 16:22, 17:21, 17:14)

Energa Czarni: Jarmakowicz 18, Nowakowski 9, Dutkiewicz 8, Borowski 7, Śnieg 7, Hulls 3, Mokros 2, Trice 2, Wright 2

Anwil: Dulkys 19, Sokołowski 16, Mijatović 9, Hajrić 8, Katnić 8, Clanton 6, Kostrzewski 5, Witliński 0

Komentarze (28)
avatar
gizbern in thorn
16.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Toruniu jest wielu fanów dobrego kosza na porządnym poziomie - więc i Anwil jest szanowany . 
avatar
soczystybanan
16.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Gratki dla Anwilu :) Tacy Czarni pewni siebie... :) 
luksin
16.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
trzeba sie cieszyc;)...anwil wygral na bardzo trudnym terenie z bardzo silnym przeciwnikiem...anwil potrafil grac w 7ke i kazdy gracz wniosl cos do gry:)...ale dla czarnych tez naleza sie brawa Czytaj całość
avatar
b90
15.12.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Świetny mecz Anwilu :) Jestem pełen uznania że w siódemkę grają tak dobrze. Przypomina się sezon sprzed 3-4 lat kiedy to graliśmy 7 zawodnikami 1 wchodzący na te kilka minut. Wtedy to się zak Czytaj całość
avatar
Henryk
15.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Anwil.