Raymond Sykes: Nosiłem się z zamiarem powrotu do kraju

Amerykański środkowy był blisko powrotu do swojej ojczyzny. Ostatecznie zdecydował się pozostać w Koszalinie i, jak mówi, nie żałuje tego kroku. - Gram dla AZS-u i to się teraz liczy - zapewnia.

Po słabszym początku sezonu amerykański podkoszowy zanotował wyraźną zwyżkę formy. W trzech wygranych spotkaniach - z Polpharmą Starogard Gdański, Kotwicą Kołobrzeg i Energą Czarnymi Słupsk - był jedną z wyróżniających się postaci AZS-u Koszalin. W minioną sobotę zaliczył słabszy występ, zdobywając 3 punkty.

- Rosa była w tym spotkaniu po prostu lepsza, może niewiele, ale ostatecznie to ona odniosła zwycięstwo. Widać było, że bardzo zależało jej na wygranej po trzech ostatnich porażkach - Raymond Sykes podaje przyczynę porażki w dziesiątej serii gier. Co zrozumiałe, Akademikom także zależało na udanym rozstrzygnięciu. - My oczywiście również chcieliśmy zakończyć ten mecz triumfem, bo było to bardzo ważne starcie dla obu drużyn w kontekście dalszej części sezonu - podkreśla.

W pewnym momencie w mediach pojawiły się informacje, jakoby 27-letni zawodnik miał opuścić szeregi AZS-u i wrócić do swojej ojczyzny. - Rzeczywiście nosiłem się z zamiarem powrotu do Stanów Zjednoczonych, gdzie została moja dziewczyna, za którą bardzo tęsknię, i z którą planujemy wziąć ślub - przyznaje. - To jednak może poczekać, mamy jeszcze na to czas, a najważniejsze jest to, że teraz gram w Koszalinie i jak najbardziej chcę pomóc temu zespołowi - zaznacza.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Niemałą rolę w podjęciu decyzji przez Sykesa odegrała rozmowa z prezesem klubu, Marcinem Kozakiem. Jak mówi sam koszykarz, nie żałuje tego kroku, gdyż w Tauron Basket Lidze ma okazję sprawdzić się na tle wymagających rywali. - Jest ciężko, nie ma łatwych spotkań. W każdym meczu każda drużyna musi dawać z siebie maksimum - zapewnia.

W sobotni wieczór Sykes walczył pod koszem m.in. z Kimem Adamsem
W sobotni wieczór Sykes walczył pod koszem m.in. z Kimem Adamsem
Źródło artykułu: