Po pierwszej kwarcie w meczu z Polpharmą Starogard Gdański Stelmet Zielona Góra miał na swoim koncie zaledwie dziesięć punktów i wszyscy w hali "CRS" przecierali oczy ze zdumienia, zastanawiając się przy okazji, co dzieje się z ekipą mistrza Polski. Jednakże od drugiej kwarty gra Stelmetu zaczęła wyglądać znacznie lepiej.
Pojawili się gracze, którzy na co dzień nie odgrywają zbyt dużej roli i mieli w tym spotkaniu coś do udowodnienia. Waleczny i skuteczny pod koszem był Adam Hrycaniuk, który zdobył 19 punktów i miał 10 zbiórek. Lepiej na rozegraniu od Łukasza Koszarka radził sobie Erving Walker, który raz po raz nękał starogardzką obronę. Amerykański rozgrywający również uzbierał double-double (10 punktów i asyst).
Świetną zmianę dał także Marcin Sroka, który czterokrotnie celnie przymierzył z dystansu i razem uzbierał 20 punktów. Był najskuteczniejszym zawodnikiem Stelmetu w tym spotkaniu. Skuteczny był również Kamil Chanas, który dołożył 7 oczek. Dziw bierze, że na parkiecie nie pojawił się w ogóle David Barlow, który w ostatnim czasie praktycznie cały czas przesiaduje na ławce rezerwowych.
Stelmet potrzebował takiego spotkania, w którym to właśnie rezerwowi daliby nieco odpocząć graczom pierwszopiątkowym. Widać, ze ci najważniejsi zawodnicy mają lekki kryzys fizyczny. W ostatnim czasie Stelmet praktycznie cały czas jest w podróży, więc tego czasu na odpoczynek jest coraz mniej.
- W trakcie sezonu, kiedy praktycznie cały czas się podróżuje, nie jest łatwo znaleźć czas na treningi, ale te dni które są to trzeba wykorzystać jak najlepiej, aby podtrzymać w dyspozycji tych zawodników, którzy mniej grają, a jednocześnie nie zamęczyć tych, co spędzają na boisku dużo więcej minut - mówi Andrzej Adamek, asystent Mihailo Uvalina.
W czwartek zielonogórzanie rozegrają ostatnie spotkanie w Eurolidze. Do Winnego Grodu przyjedzie Olympiacos Pireus.
[/b]