Krakowianki bowiem dotąd przegrywały już trzykrotnie i co ciekawe, za każdym razem przed własną publicznością. Wobec tego należy jasno powiedzieć, że ewentualne następne niepowodzenie mocno skomplikowałoby ich sytuację, a ponadto zepchnęło w dolne rejony grupowej tabeli.
We Francji wicemistrzynie Polski powinny zagrać skuteczniej niż ostatnio. Gdy pod Wawel przyjechała Nadieżda Orenburg, sam początek wyglądał jeszcze dość poprawnie, ale potem zaczęły się schody. Wiślaczki miały problemy ze skonstruowaniem choćby kilku udanych akcji pod rząd i ewidentnie mocno się męczyły. Zresztą finalnie zdobyły zaledwie 52 punkty. - Cóż można o tym spotkaniu powiedzieć? Nie egzekwowaliśmy naszej taktyki i za słabo broniliśmy. Ponadto sporo pudłowaliśmy. Zaledwie 36 procent trafionych rzutów mówi wszystko - komentował trener Stefan Svitek.
Wtórowała mu Allie Quigley. - Podejmowaliśmy błędne decyzje stąd taka liczba strat oraz fatalna ofensywa. Patrzymy do przodu żeby zmazać tą plamę i już wyczekujemy środowej konfrontacji.
Znacznie więcej należy oczekiwać od obwodowych. W drużynie jest sporo zawodniczek potrafiących rzucać z dystansu, dlatego średnia wynosząca tylko dwie "trójki" na mecz absolutnie nie zadowala. A dzięki temu atak byłby bardziej wszechstronny. Nie brakuje już bowiem głosów o zbyt monotonnym ułożeniu gry pod Jantel Lavender.
Barw gospodyń broni aktualnie Gunta Basko-Melnbarde. Łotyszka gwoli przypomnienia niegdyś przywdziewała trykot Białej Gwiazdy i to z powodzeniem. Na koncie ma między innymi tytuł mistrza Polski.
Ona również w środowy wieczór będzie musiała dołożyć wszelkich starań aby uzyskać pełną pulę. Team poległ ostatnio czterokrotnie, więc każdemu z pewnością marzy się przerwanie złej passy, szczególnie jeśli celem pozostaje awans do fazy play off.
Początek meczu o godzinie 20.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas