Wśród gospodarzy zadebiutował pozyskany zaledwie kilka godzin wcześniej Amerykanin Chris Garner. Nowy nabytek mobilizująco podziałał na postawę zawodzącego ostatnio Bobby Dixona. Rozgrywający Polpaku grał jak z nut, ale to nie wystarczyło, by pokonać silną drużynę ze Zgorzelca. Tym bardziej, że gwiazdor świeckiej ekipy mógł liczyć na wsparcie jedynie Erica Hicksa. Kibicom zwłaszcza mogła podobać się ich akcja z trzeciej kwarty, której nie powstydziliby się gracze z najlepszej ligi świata.
- O naszym zwycięstwie zdecydowała gra na deskach, a także fantastyczne rzuty za trzy. Po prostu jako ekipa rozumiemy się doskonale i to zafunkcjonowało w tym spotkaniu. W czasie gry patrzymy na kolegę jakie planuje zagranie i wtedy to wszystko doskonale się układa. Polpak to bardzo dobra drużyna, która przecież walczy o awans do czołowej czwórki. Dlatego chce przede wszystkim wygrywać na własnym parkiecie, ale dzisiaj to my pokrzyżowaliśmy im szyki - mówił po zakończonym spotkaniu rozgrywający Turowa, Andres Rodriguez.
W połowie trzeciej kwarty wydawało się, że gospodarze do końca będą kontrolować przebieg środowego pojedynku. Po dwójce Hicksa Polpak prowadził już 55:46 i chyba zbytnie rozluźnienie w szeregach graczy Mihailo Uvalina spowodowało, że goście w przeciągu kilku minut odrobili znaczną przewagę. Fantastyczne trójki Logana i Kelatiego wyprowadziły Turów na jednopunktowe prowadzenie (59:60), którego rywale nie oddali już do końca spotkania.
Praktycznie cały mecz na ławce rezerwowych spędzili Harding Nana i Roberta Skibniewski. Jednak ten ostatni zagrał tylko kilka minut, a Kameruńczyk w ogóle nie pojawił się na parkiecie. I szkoda, bo na ich występ bardzo czekali fani gospodarzy, którzy po końcowym gwizdku w dość wyraźny sposób wyrazili swoje niezadowolenie z końcowego wyniku. - Polpak to my, Polpak to my - dało się słyszeć z ich sektora.
Prawdopodobnie już w najbliższym meczu z Anwilem w ekipie ze Świecia zadebiutuje Mario Boggan. Nowy środkowy pomorskiej drużynie jest niezwykle potrzebny, co zresztą przyznał sam Saso Filipovski na pomeczowej konferencji, tłumacząc wygraną swojego zespołu fantastyczną grą Turowa na obu tablicach.
Polpak - PGE Turów 72:78
Kwarty:
(14:12, 14:19, 27:15, 17:32)
Polpak: Bobby Dixon 23, Eric Hicks 23, Paweł Kikowski 12, Marko Brkic 7, Chris Garner 5, Dion Harris 2, Nenad Stefanovic 0, Seid Hajric 0, Łukasz Ratajczyk 0.
PGE: David Logan 26, Thomas Kelati 17, Marko Scekic 16, Andres Rodriguez 7, Robert Witka 7, Dragisa Dobnjak 5, Robert Skibniewski 0, Slobodan Ljubotina 0, Vjeko Petrovic 0.