Janusz Jasiński ostro o ostatnich wydarzeniach: Kubeł zimnej wody by się przydał!

W ostatnich tygodniach o polskiej koszykówce znów zrobiło się głośno, ale... niestety mało mówi się o samej grze, a więcej o pozaboiskowych sprawach.

Zaczęło się od tzw. afery "kolanowej", w której były trener przygotowania motorycznego PGE Turowa Zgorzelec - Adrian Markowski zarzucił, że w poprzednim sezonie Miodrag Rajković polecił mu przeprowadzenie treningu, który w konsekwencji zniszczyłby kolana Łukaszowi Wichniarzowi. Sprawa trafiła do sądu i na wyrok trzeba będzie trochę poczekać.

Kilka tygodni później w Zgorzelcu doszło do zamieszek na trybunach pomiędzy kibicami PGE Turowa oraz Stelmetu Zielona Góra. Pracownicy służb porządkowych musieli rozdzielać fanów. W ostatni piątek Polska Liga Koszykówki wydała decyzję w tej sprawie. Kara została nałożona zarówno na gospodarzy, jak i gości tamtego pojedynku. Działacze ze Zgorzelca muszą wpłacić do ligowej kasy 10 tysięcy złotych, z kolei kibice zielonogórskiego Stelmetu nie mogli uczestniczyć w zorganizowanej grupie w meczu wyjazdowym przeciwko Treflowi Sopot. We wtorek, na naszych łamach, właściciel koszykarskiego Stelmetu podkreślał, że akceptuje tę karę i zapowiadał, że klub nie będzie odwoływał się od tej decyzji.

- Chciałbym, żeby koszykówka została sportem dla ludzi inteligentnych i potrafiących się fajnie bawić. To, co stało się w Zgorzelcu, to jest zły symptom. Wiemy, że to są derby, ale niech to będzie walka na boisku, a nie poza parkietem. W takich sytuacjach trzeba unikać jakiejkolwiek przemocy. Szkoda, że wydarzyło się to na koszykówce, ale szkoda też, że wiele innych rzeczy ostatnio wydarza się wokół PGE Turowa Zgorzelec... Może czasami trzeba odwrócić uwagę? - zastanawia się Janusz Jasiński.

Najświeższą sprawą, która wywołała wiele kontrowersji, jest końcówka spotkania pomiędzy PGE Turowem Zgorzelec a AZS Koszalin. Przypomnijmy, że koszalinianie odrobili straty w czwartej kwarcie i po "trójce" LaceDariusa Dunna na 0,3 sekundy przed końcem meczu, wyszli na prowadzenie 88:86, ale z racji tego, że Darrel Harris wbiegł na boisko, sędziowie postanowili ukarać drużynę gości przewinieniem technicznym. Dwa rzuty wolne trafił Piotr Stelmach i doprowadził do dogrywki.

W tym sezonie na tapecie pod tym względem jest PGE Turów Zgorzelec, z kolei w poprzednich rozgrywkach praktycznie cały czas mówiono o Stelmecie Zielona Góra. Wówczas nazwisko Waltera Hodge'a oraz Quintona Hosley'a przewijało się niemal codziennie w prasie.

- Nigdy nie było głośno o Stelmecie w takim negatywnym zwierciadle. Wiadomo, że zmienialiśmy zawodników, robiliśmy różne roszady, kombinowaliśmy jak "konie pod górkę", żeby osiągnąć końcowy efekt. Uważam jednak, że pewien kubeł zimnej wody by się przydał na to, co się dzieje ostatnio, bo to zmierza chyba w złym kierunku - podkreśla właściciel koszykarskiego Stelmetu Zielona Góra.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: