- Ta porażka w Zgorzelcu pozostanie w mojej głowie chyba do końca życia... - mówi w rozmowie z naszym portalem Oded Brandwein, rozgrywający AZS Koszalin, który w tamtym spotkaniu przebywał na parkiecie aż 39 minut. Zdobył w tym czasie 15 punktów i miał aż 8 zbiórek i 7 asyst.
Koszalinianie odrobili straty w czwartej kwarcie i na 0,3 sekundy przed końcem meczu wyszli na prowadzenie 88:86, ale z racji tego, że Darrel Harris wbiegł na boisko, sędziowie postanowili ukarać drużynę gości przewinieniem technicznym.
- Moim zdaniem my w tym spotkaniu zasłużyliśmy na dwa punkty meczowe, ale niestety tak się nie stało, ponieważ został popełniony błąd. Uwierz mi, że podróż do Koszalina była dla nas strasznie frustrująca, w autobusie prawie nikt się nie odzywał. Zasłużyliśmy na tę wygraną, ale niestety ludzie też czasami się mylą. To są ludzie, a nie maszyny. Prawda jest też taka, że każdy ma prawo do błędu. Szkoda tylko, że to my znaleźliśmy się po tej ciemnej stronie - dodaje rozgrywający AZS Koszalin.
Już w sobotę Akademicy zmierzą się z Treflem Sopot i zrobią wszystko, żeby odbudować się po porażce z PGE Turowem Zgorzelec.
Kończę polemikę z tobą, bo szkoda czasu na takich jak ty.