J.P. Prince: Nasze błędy mogły nas wiele kosztować

- To nasze błędy sprawiły, że Anwil był w stanie wrócić do gry. Mogło nas to wiele kosztować - mówi J.P. Prince, skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec po wygranym meczu z włocławianami.

PGE Turów Zgorzelec pokonał Anwil Włocławek 83:75. Goście wygrali w Hali Mistrzów, chociaż w końcówce spotkania mogli zniweczyć cały wysiłek, który włożyli w to spotkanie. W czwartej kwarcie bowiem, w momencie, w którym prowadzili 64:55, pozwolili przejąć włocławianom całkowitą kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie i gospodarze nie tylko odrobili wszystkie straty, ale również wyszli na prowadzenie 71:64.

Pojęcie "jak w kalejdoskopie" oddaje jednak dokładnie przebieg spotkania w ostatniej odsłonie, gdyż od stanu 75:75 punkty z kolei zdobywali tylko goście. Ostatnie dwie minuty zgorzelczanie wygrali 8:0, a cztery - aż 19:4.

[i]

- To nasze błędy sprawiły, że Anwil był w stanie wrócić do gry. Mogło nas to wiele kosztować -[/i] mówi J.P. Prince, dodając - Swój rytm złapaliśmy pod koniec pierwszej kwarty i długo trzymaliśmy dobry wynik. Anwil gonił i deptał nam po piętach, ale zawsze byliśmy o krok, dwa przed nimi. Aż do momentu w ostatniej kwarcie. Dobrze jednak, że udało nam się wrócić na właściwe tory w najważniejszym momencie pojedynku.

Zwycięstwo we Włocławku to dla zgorzeleckiego klubu druga wygrana z rzędu i zarazem wygrana, która pozwala zapomnieć o słabszym grudniu, gdy drużyna przegrała trzykrotnie. - Myślę, że zagraliśmy tak, że zasłużyliśmy na dwa punkty. Byliśmy mocniejsi niż rywale i, tak mi się wydaje, graliśmy z większym zaangażowaniem. Choć tak jak powiedziałem, nie ustrzegliśmy się błędów i niepotrzebnie pozwoliliśmy Anwilowi na łatwe rzuty z otwartych pozycji oraz na aż 16 rzutów wolnych - komentuje Prince, jakby nie chcąc zauważyć, iż jego drużyna rzucała aż 26 razy z linii...

Ów fakt z pewnością wpłynął na to, iż PGE Turów zdobył w Hali Mistrzów aż 83 punkty, choć średnia traconych oczek przez Anwil to 71,1 przed czwartkowym meczem oraz 71,9 po spotkaniu.

- Zagraliśmy dobrze w ataku, bo znacznie przekroczyliśmy poprzeczkę, na której Anwil zatrzymywał swoich rywali dotychczas. Jednocześnie sami straciliśmy tylko 75 punktów. To dobry wynik - dodaje Prince.

Amerykanin był najlepszym strzelcem PGE Turowa. Zdobył 20 punktów (8/14 z gry), a ponadto miał dziewięć zbiórek, trzy przechwyty, trzy faule wymuszone oraz dwie asysty, aczkolwiek również dwie straty.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (4)
jimijim
11.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
hmmm nie wiem co Was tak dziwi, bo jest coś takiego jak błędy niewymuszone - a tych w tym meczu było zdecydowanie zbyt wiele - zgubione piłki w szybkich atakach, niedokładne podania, czy choćby Czytaj całość
avatar
zaklinacz węża
11.01.2014
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
Śmieszą mnie tego typu wypowiedzi:)))"To nasze błędy sprawiły, że Anwil był w stanie wrócić do gry."To może w drugą strone.Błedy Anwilu w obronie pozwoliły wam na rzutu z otwartych pozycji za t Czytaj całość
Arek Kwant
11.01.2014
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
"To nasze błędy sprawiły, że Anwil był w stanie wrócić do gry. Mogło nas to wiele kosztować" ale od czego sa ....