Lepiej w sobotni pojedynek weszli przyjezdni dopingowani przez kilkunastoosobową grupę fanów. Astoria prowadziła nawet 11:2, a trener Spójni poprosił o przerwę, na której miał do swoich graczy pretensje o zbyt statyczną defensywę. Świetnie mecz rozpoczął Mateusz Bierwagen. Czołowy strzelec I ligi zdobył osiem punktów w pierwszej kwarcie, lecz później został zatrzymany przez rywali, a do tego popełnił cztery przewinienia i zdołał dorzucić tylko punkt do swojego dorobku. Spójnia goniła, a trafiali głównie Marcin Stokłosa i Jerzy Koszuta, lecz po dziesięciu minutach bydgoszczanie utrzymali prowadzenie. Wykorzystywali oni niemal każdy błąd gospodarzy punktując z gry lub wymuszając przewinienia.
Spory kryzys podopiecznych Aleksandra Krutikowa dopadł w drugiej odsłonie. Akcją 2+1 rozpoczął ją Sebastian Laydych, lecz później dominowali stargardzianie. Przeważali oni wyraźnie w walce o zbiórki, a do tego zdobyli 15 punktów z rzędu (41:31). Przed dłuższą przerwą bydgoski team nieco się otrząsnął, a spore zdenerwowanie na stargardzkiej ławce rezerwowych wywołała "trójka" Marcina Kowalewskiego w ostatnich sekundach, która wynikała ze straty miejscowych.
Astoria równie dobrze, jak na początku zaczęła po zmianie stron (9:0 na otwarcie trzeciej kwarty). Goście przejęli inicjatywę i długo prowadzili. Dodatkowo za pięć przewinień parkiet opuścił Łukasz Bodych. Zastępować starał się go Arkadiusz Soczewski, który na placu gry spędził ponad 30 minut, zdobył 10 punktów i zebrał osiem piłek, lecz właśnie z zastawieniem pod własnym koszem był kłopot. Stargardzianie długo w tym elemencie nie radzili sobie z Dorianem Szyttenholmem, lecz w najważniejszych akcjach zabrakło tego koszykarza, gdyż również przekroczył limit przewinień.
W czwartej kwarcie oba zespoły długo miały kłopot ze zdobywaniem punktów. Na blisko minutę przed końcem był jeszcze remis 66:66. Sprawy w swoje ręce wziął jednak Michał Kwiatkowski. Rozgrywał on bardzo dobre zawody. Jeszcze w trzeciej kwarcie popisał się akcją 3+1, a przed decydującymi fragmentami meczu miał na swoim koncie 15 punktów. W końcówce trafił ważną trójkę, wykończył kontratak po fatalnym błędzie gości i popisał się akcją 2+1. Dzięki temu stargardzianie uzyskali 10 punktów przewagi, lecz na odrobienie 12 oczek z pierwszego meczu zabrakło czasu. Astoria zatem na pocieszenie będzie miała lepszy bilans bezpośrednich spotkań, co na koniec rundy zasadniczej może mieć znaczenie. Goście jednak fatalnie rozegrali ostatnie 35 sekund. Na niewiele zdały się przerwy brane przez ich szkoleniowca, skoro w prosty sposób tracili oni piłki i pozwalali rywalom budować przewagę.
Na wyróżnienie wśród gości zasłużył jedynie Marcin Kowalewski, który zdobył 18 punktów. Spójnię do zwycięstwa poprowadził natomiast duet rozgrywających. Kwiatkowski zdobył 23 punkty (8/13 z gry, 4/8 za 3). Marcin Stokłosa do 17 punktów dodał też dziewięć asyst. Jerzy Koszuta zdobył natomiast 14 punktów (7/10 z gry). Wszyscy trzej koszykarze oraz Arkadiusz Soczewski na parkiecie spędzili ponad 30 minut.
Spójnia Stargard Szczeciński - Astoria Bydgoszcz 78:68 (24:28, 19:8, 13:23, 22:9)
Spójnia: Kwiatkowski 23, Stokłosa 17, Koszuta 14, Soczewski 10, Pytyś 6, Bodych 4, Grudziński 4, Ejsmont 0, Suliński 0, Wróblewski 0.
Astoria: Kowalewski 18, Robak 10, Bierwagen 9, Laydych 9, Małgorzaciak 9, Szyttenholm 8, Lewandowski 5, Barszczyk 0, Milczyński 0, Obarek 0.