Przed meczem z Kotwicą Kołobrzeg (30 listopada) do mediów trafiła informacja, że Raymond Sykes opuści zespół i wyjedzie do Stanów Zjednoczonych. Zawodnik zatęsknił za swoją dziewczyną i dlatego chciał wyjechać z Koszalina. Ostatecznie działaczom udało się go przekonać i podkoszowy został w AZS. Jednakże po jakimś czasie sprawiła wróciła "na wokandę", ale gracz ucina wszystkie te doniesienia.
- Wszyscy mnie o to pytają dookoła, czy zostaję, czy odejdę. Oczywiście, że chcę tutaj zostać i taki jest mój cel. Nigdzie się nie wybieram - podkreśla Raymond Sykes, który notuje całkiem udany sezon w Koszalinie. Ze średnią 11,6 punktów na mecz jest czwartym strzelcem w zespole.
- Przyzwyczajam się do tego, że mieszkam w Koszalinie sam. To trudna sytuacja, ale staram się o tym nie myśleć. Koncentruję się na koszykówce i to jest najważniejsze - dodaje po chwili Sykes, który podkreśla, że świetnie dogaduje się z trenerem Gasperem Okornem.
- Uwielbiam coacha Okorna, mam z nim bardzo dobre relacje. Uwierz mi, że ja się tutaj bardzo dobrze czuję i nie zamierzam odchodzić - zaznacza Amerykanin.