Pacers roznieśli Knicks, koszmarna druga połowa w wykonaniu Rockets

Houston Rockets po dwóch kwartach prowadzili 73:59, ale ostatecznie polegli aż 92:104. 36 punktów zdobył dla Thunder niezawodny Kevin Durant.

Czwartkowy pojedynek minimalnie lepiej rozpoczęli przyjezdni z Nowego Jorku. Knicks po dziesięciu minutach gry prowadzili 24:17, ale ich dominacja nie trwała długo. Pacers swoją wartość udowodnili już w drugiej kwarcie, obejmując wyraźne prowadzenie i nie oddając go już do ostatniej syreny.

Drużyna z Bankers Life Fieldhouse pewnie pokonując ekipę Mike'a Woodsona zanotowała trzeci kolejny triumf i już dwudzieste zwycięstwo w sezonie na własnym parkiecie, a trzydzieste pierwsze w trwających rozgrywkach! Warto dodać, że Pacers do tej pory w Indianapolis polegli tylko raz.

- Kiedy gramy spotkania u siebie, muszę się pokazać, bo wiem, że moja rodzina i przyjaciele patrzą - mówił po meczu Lance Stephenson, który po raz kolejny był liderem swojej drużyny. "Born Ready" skompletował 28 punktów, trafiając 10 na 17 oddanych rzutów. Taką samą zdobyczą mógł pochwalić się tylko Carmelo Anthony - 28 punktów, 7 zbiórek - 8/17 z gry, 3/3 zza łuku.

- To dobry zespół. Nie sądzę jednak, że lepszy aż o 30 punktów od naszego. Byliśmy straszni - podsumował postawę swojej drużyny szkoleniowiec przyjezdnych z Big Apple. Dla przegranych po 12 "oczek" zdobyli jeszcze Iman Shumpert i JR Smith, a 25 punktów zapisał na swoim koncie zawodnik gospodarzy - Paul George. Knicks w przekroju całego spotkania trafili zaledwie cztery rzuty zza łuku i popełnili 12 strat, przy pięciu Pacers.

Indiana Pacers - New York Knicks 117:89 (30:31, 33:17, 24:21, 30:20)

(Stephenson 28, George 25, West 12 - Anthony 28, Chandler 13, Smith 12, Shumpert 12)

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Po świetnej drugiej kwarcie wygranej przez Rockets 41:23, nikt ze zgromadzonych w Toyota Center nie spodziewał się aż tak drastycznej zmiany jakości gry po zmianie stron. Podopieczni Kevina McHale'a w przeciągu kolejnych 24 minut, zdobyli zaledwie 19 punktów!

Fatalną grę gospodarzy oczywiście momentalnie wykorzystali Thunder. Grzmot szybko odrobił straty i po trzech kwartach doprowadził do wyrównania po 83. Jak się okazało, decydująca partia była już tylko formalnością. Goście prowadzeni przez Kevina Duranta wygrali ten fragment 21:9, a cały pojedynek 104:92. Najlepszy strzelec biegający po parkietach NBA uzbierał tym razem 36 punktów, 7 asyst i 5 zbiórek, a 21 "oczek" (10/13 z gry) i 15 zebranych piłek zapisał w swoim dorobku Serge Ibaka.

Pod nieobecność Russella Westbrooka skrzydła rozwija Reggie Jackson. Obecnie podstawowy rozgrywający OKC Thunder, w czwartkowym spotkaniu zaaplikował Rockets 23 punkty i aż 6 przechwytów.

Po 16 "oczek" dla przegranych zdobyli James Harden i Terrence Jones. Ten drugi dorzucił jeszcze 13 zbiórek. Thunder ogrywając ekipę z Houston przerwali ich pasmo sukcesów, a sami z bilansem 29-10 plasują się obecnie na trzecim miejscu w Konferencji Zachodniej.

Houston Rockets - Oklahoma City Thunder 92:104 (32:36, 41:23, 10:24, 9:21)

(Harden 16, Jones 16, Motiejunas 15, Parsons 14 - Durant 36, Jackson 23, Ibaka 21)

Komentarze (0)