Do "szóstek" jest jeszcze daleka droga - rozmowa z Piotrem Szczotką, graczem Asseco Gdynia

Asseco Gdynia na swoim koncie ma już siedem zwycięstw. Czy gracze Dedka znajdą się w "szóstkach"? - Do tego jest jeszcze bardzo daleka droga, dlatego teraz o tym nie myślimy - mówi Piotr Szczotka.

[b]

Karol Wasiek: To Asseco w tym spotkaniu było takie dobre, czy Polpharma taka słaba?[/b]

Piotr Szczotka: Trudno mi oceniać Polpharmę, ale często jest tak, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Cieszy mnie to, że goście zdobyli bardzo małą liczbę punktów. Troszeczkę może za dużo zbiórek w ataku mieli, bo aż 18, co jest chyba dla nich rekordem w sezonie. Cieszy jednak wygrana, wszyscy zdołali wejść na parkiet. Młodzież z pewnością zyskała odpowiednie doświadczenie, które przyda się w przyszłości.

Polpharma skopiowała wasz ostatni wyczyn w Tarnobrzegu, czyli zdobyła pięć punktów w kwarcie.

- Nie ma czym się zbytnio chwalić (śmiech). Oby to nigdy więcej nie powtórzyło się w naszym wykonaniu.

Trzecie zwycięstwo z rzędu dla waszego zespołu. Można mówić o małej serii?

- Nie zastanawiamy się nad tym. Staramy się dawać z siebie wszystko w każdym spotkaniu. Nie kalkulujemy, po prostu nastawiamy się na walkę i to jest naszym atutem.

Ale możecie chyba zacząć powoli o grze w "szóstkach" myśleć. Jak do tego podchodzicie?

- Do "szóstek" jest jeszcze bardzo daleka droga, dlatego teraz o tym nie myślimy. Staramy się wygrać każde kolejne spotkanie, a na końcu zobaczymy, ile tych punktów będziemy mieć na swoim koncie.

Szczotka: Do "szóstek" jeszcze bardzo daleka droga
Szczotka: Do "szóstek" jeszcze bardzo daleka droga

Na swoim koncie macie siedem zwycięstw. O czym one świadczą - o waszej sile, czy jednak słabości ligi?

- Naszym atutem jest z pewnością gra zespołowa, staramy się dzielić piłką, zgranie jest naszą mocną stroną. Nie mamy wielkich indywidualności, gramy drużynowo. W meczu z Polpharmą kilku zawodników miało na swoim koncie około 10 oczek, więc przeciwko takiemu zespołowi gra się dość trudno, bo z każdej strony ktoś może zapunktować. Nie ukrywajmy, że drużyny, w których dwóch zawodników rzuca po 30 punktów, one sukcesów nie osiągają.

[b]

Czyli przepis jest prosty - wystarczy wziąć kilku doświadczonych koszykarzy, którzy potrafią grać w basket, do tego kilku młodych zawodników i sukces gwarantowany?[/b]

- (śmiech). Spójrzmy na to, że my się bardzo dobrze znamy, bo wcześniej graliśmy już ze sobą. Świetnie w ten zespół wkomponował się A.J. Walton, który jest ważnym ogniwem w zespole. Sebastian Kowalczyk był już u trenera Dedka, więc zna jego sposób myślenia. To też ułatwia sprawę.

Dobra atmosfera sprzyja sukcesom?

- Oczywiście. Powiedziałbym, że mamy taką jedną wielką rodzinę w zespole. Nie ma żadnych spięć, wszystko jest poukładane na swoim miejscu i to z pewnością cieszy.

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/b]

Źródło artykułu: