Wizards zrewanżowali się Warriors, Rockets znów ograli Spurs

Choć nie byli faworytami, zdołali wywieźć cenne zwycięstwo z trudnego terenu. Mowa o Washington Wizards, którzy pokonali Golden State Warriors.

New Orleans Pelicans po raz drugi w sezonie pokonali Cleveland Cavaliers, a klasą dla samego siebie był pierwszy numer draftu 2012. Anthony Davis skompletował imponujące 30 punktów, a drużyna z Luizjany zanotowała już trzeci kolejny triumf.

Najlepszy występ w sezonie zanotował również imiennik podkoszowego urodzonego w Chicago - Anthony Bennett. Uznawany przez wielu za największe rozczarowanie sezonu, 20-latek spędził na placu boju tym razem niespełna 32 minuty, zdobywając w tym czasie najlepsze w karierze - 15 punktów (5/10 z gry) oraz 8 zbiórek. Światełko w tunelu?

Do trzech razy sztuka. Po dwóch porażkach z Boston Celtics, New York Knicks wreszcie się odegrali. Podopieczni Mike'a Woodsona z bilansem 18-27 znajdują się już na dziesiątym miejscu w Konferencji Wschodniej, a do ósmych Charlotte Bobcats brakuje im tylko jednego zwycięstwa. - Nie mamy dużo miejsca na błąd, jeśli chodzi o walkę w naszej dywizji i staramy się upolować play-offy - mówił szkoleniowiec drużyny z Madison Square Garden.

We wtorkowym pojedynku 24 punkty uzbierał Carmelo Anthony, a po 17 dorzucili JR Smith i Jeremy Tyler. Knicks rzucali ponadto na 54-procentowej skuteczności zza łuku i trafili połowę rzutów zza łuku, oddając ich 20.

Po raz trzeci w trwających rozgrywkach Houston Rockets rozprawili się z San Antonio Spurs. Tym razem nawet bez Jamesa Hardena! Pod nieobecność Brodacza, 23 punkty i 16 zbiórek zapisał w swoim dorobku Dwight Howard, a karciane oczko na świetnej skuteczności dorzucił Terrence Jones.

Na nic zdały się najlepsze w sezonie 22 punkty Borisa Diawa. Co prawda, Spurs po trójce Marco Belinelliego doszli miejscowych na dwa punkty, ale ostatnie półtorej minuty należało już do Rakiet, które triumfowały ostatecznie 97:90. Po raz pierwszy w tym sezonie podopieczni Gregga Popovicha polegli w dwóch kolejnych spotkaniach. Przypomnijmy, że Spurs w ubiegłą niedzielę ulegli Miami Heat.

To był szalony pojedynek, w którym o swojej nieprzewidywalności po raz kolejny udowodnili Washington Wizards. Obie ekipy od pierwszej do ostatniej minuty nie chciały ustąpić pola, co w konsekwencji zaowocowało bardzo zaciętym i wyrównanym starciem.

Na niespełna dwie minuty przed końcową syreną, do wyrównania celnym rzutem spod kosza doprowadził David Lee. Czarodzieje odpowiedzieli w najlepszy z możliwych sposobów - rzutem zza łuku Johna Walla po ofensywnej zbiórce Trevora Arizy. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że będzie to ostatni rzut, który tego dnia odnalazł drogę do kosza i ostatecznie ustalił wynik - 88:85 dla przyjezdnych z Verizon Center.

Golden State Warriors próbowali jeszcze wyrównać stan meczu, ale za trzy dwukrotnie pomylił się Stephen Curry, a raz wczorajszy solenizant - Andre Iguodala. Podopieczni Marka Jacksona rzucali tego dnia wręcz koszmarnie - 30 celnych na 80 oddanych rzutów z gry i 7 na 23 zza łuku woła o pomstę do nieba.

Bradley Beal 18 ze swoich 20 punktów zdobył w drugiej połowie, a Wizards zrewanżowali się Wojownikom za porażkę z 5 stycznia. Dobre 16 "oczek" dorzucił również Nene Hilario, a najwięcej zbiórek w całym zespole miał Marcin Gortat - 12. Polak trafił jednak zaledwie 2 na 8 prób z gry i 4 na 6 z linii rzutów wolnych, co dało mu ostatecznie 8 punktów. Patrząc jednak na wynik podkoszowych Warriors - 11 punktów (2/10 z gry), 5 zbiórek - Lee oraz 4 punkty i 14 zbiórek - Andrew Bogut, statystyki 29-letniego łodzianina nie prezentują się wcale najgorzej.

- Nie straciłem swojej pewności siebie czy coś w tym stylu. Wiedziałem, że drugiej połowie musiałem zwiększyć obroty. Dla zespołu, żebyśmy byli w stanie wygrać - mówił po końcowym gwizdku John Wall, który po przeciętnej pierwsze połowie, w drugiej prezentował się już o wiele lepiej i walnie przyczynił do triumfu drużyny ze stolicy Stanów Zjednoczonych.

Najskuteczniejszym zawodnikiem po stronie przegranych był Curry, autor 23 "oczek". Wizards triumfując w Oakland, zanotowali dwudzieste drugie zwycięstwo w sezonie i ponownie wyrównali swój bilans. Czy w końcu uda im się być "na plusie"? Zadanie to nie będzie łatwe, ponieważ kolejnymi rywalami stołecznych będą Los Angeles Clippers.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - New Orleans Pelicans 89:100 (29:26, 15:30, 21:27, 24:17)

(Irving 23, Waiters 21, Bennett 15 - Davis 30, Gordon 20, Roberts 12, Aminu 12)

Detroit Pistons - Orlando Magic 103:87 (20:22, 33:21, 25:17, 25:27)

(Jennings 20, Smith 16, Stuckey 13, Drummond 13 - Oladipo 19, Afflalo 14, Harris 14, Nelson 11)

New York Knicks - Boston Celtics 114:88 (31:15, 32:22, 23:22, 28:29)

(Anthony 24, Smith 17, Tyler 17 - Green 14, Humphries 12, Johnson 12, Bayless 10)

Houston Rockets - San Antonio Spurs 97:90 (20:28, 19:18, 33:18, 25:26)

(Howard 23, Jones 21, Lin 18 - Diaw 22, Parker 17, Duncan 12)

Portland Trail Blazers - Memphis Grizzlies 81:98 (22:31, 24:30, 12:20, 23:17)

(Aldridge 27, Lillard 16, Lopez 14 - Randolph 23, Conley 19, Gasol 15)

Golden State Warriors - Washington Wizards 85:88 (22:24, 27:21, 16:21, 20:22)

(Curry 23, Thompson 13, Lee 11 - Beal 20, Nene 16, Wall 15)

Los Angeles Lakers - Indiana Pacers 92:104 (19:22, 30:27, 20:30, 23:25)

(Meeks 21, Gasol 21, Young 12 - West 19, Stephenson 15, George 14)

Komentarze (4)
avatar
marulek
29.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ogólnie cieżko sie oglądało ten mecz, sporo chaosu jak w polskiej lidze, najpierw Beal trafia trzy "trójki" z rzędu, a pózniej 2 śmieszne straty. Gortat zalicza świetny blok, chwile pózniej po Czytaj całość