Niedzielny mecz z Polfarmeksem Kutno był dla Zbigniewa Białka absolutnym debiutem przed szczecińską publicznością. King Wilki Morskie Szczecin to kolejny krok w karierze tego doświadczonego zawodnika, mimo tego nie podchodził on do niedzielnego starcia bez emocji. - Trema jest obecna zawsze. Nawet najlepszy zawodnik się stresuje. To był mój pierwszy mecz przed szczecińskimi kibicami i chciałem się pokazać z jak najlepszej strony. Przegraliśmy i każdy z nas jest mocno podrażniony - mówi Białek.
Wilki Morskie prowadziły praktycznie przez całe spotkanie z zespołem z Kutna. W ostatniej kwarcie losy meczu się odwróciły i ostatecznie to Polfarmex odniósł upragnione zwycięstwo. - Szkoda tego starcia. Mieliśmy je wygrane, już praktycznie w trzeciej kwarcie. Wystarczyło odjechać o kolejne dwa, czy cztery oczka i byłoby po sprawie. Dwa szalone rzuty przeciwników sprawiły, że wrócili do gry. W nerwowych końcówkach zazwyczaj szanse są po połowie - twierdzi nowy nabytek Wilków Morskich.
W przypadku wygranej nad Polfarmeksem Kutno, szczecinianie zdecydowanie umocniliby się w gronie najlepszych ośmiu ekip ligi. Przegrana sprawiła, że Wilki wciąż nie mogą być pewne gry w fazie play-off. Czy Zbigniew Białek wróci na parkiety Tauron Basket Ligi razem z drużyną trenera Marka Żukowskiego? - Na pewno jest na to szansa. Widzę, że tutaj jest wiele osób, którym na tym zależy. Aspiracje są duże. Pamiętam Szczecin, który grał na najwyższym poziomie i stał bardzo wysoko sportowo. Koszykówka ma szansę się tutaj rozwinąć - kończy silny skrzydłowy.