W środę Dragan Labović zwrócił się z prośbą o rozwiązanie kontraktu z racji poważnych problemów rodzinnych. Działacze klubowi, mimo że byli zaskoczeni nieco całą sytuacją, to zrozumieli Serba i poszli mu "na rękę". Gracz w błyskawicznym tempie opuścił Koszalin i... udał się do Turcji, gdzie podpisał kontrakt z ostatnią drużyną ligowej tabeli - Aliaga Petkim. Całą sprawę w rozmowie z naszym portalem opisuje prezes Marcin Kozak.
- Mogę już powiedzieć, jak to naprawdę wyglądało, nawet nie chcę tego ukrywać. W czwartek wszystko stało się jasne w tej kwestii. Zawodnik, jak i jego agent zachowali się bardzo nieprofesjonalnie. Proszę sobie wyobrazić, że gracz do nas przyszedł i opowiedział o bardzo poważnych problemach rodzinnych. Wykazaliśmy się zrozumieniem, wierząc w to, że wszystko jest prawdą. Nie chcę kwestionować tego, czy on miał jakieś problemy, czy ich nie miał, ale to nie był powód o rozwiązaniu kontraktu. Tym bardziej, że już w czwartek klub turecki zwrócił się z zapytaniem o list czystości tego zawodnika. To naprawdę nieprofesjonalne działanie zawodnika, jak i jego agenta - podkreśla prezes AZS Koszalin.
Marcin Kozak nie ukrywa swojego poirytowania całą sprawą. - Proszę sobie wyobrazić sobie sytuację, kiedy w przyszłości do nas przyjdzie jakiś zawodnik i powie, że ma problemy rodzinne. Poprzez takie właśnie zachowania może zostać źle oceniony. Ta sprawa daje nam dużo do myślenia. Agenci, jak i zawodnicy są bezwzględni wobec klubów, to może tak powinno być również w drugą stronę? - zastanawia się prezes koszalińskiego klubu.
List czystości zostanie wysłany do tureckiego zespołu, ponieważ obie strony zawarły porozumienie. Zawodnik zrzekł się swojej wypłaty styczniowej, z kolei agent prowizji menedżerskiej. - Chcemy całą sprawę dobrze opisać, bo ona nie ma znamion profesjonalizmu. Mogę powiedzieć, że turecki klub zachował się na tyle bezczelnie, że generalny menedżer zadzwonił do mnie, upewniając się, czy aby na pewno gracz rozwiązał tę umowę - dodaje Marcin Kozak.
- Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Czytałem jakiś czas temu wywiad na waszym portalu z Draganem, który jasno powiedział, że dobrze się tutaj czuje, że dziękuje za daną szansę, ale jak widać gracz nie ma żadnych skrupułów - przyznaje prezes AZS Koszalin.
Klub żadnej straty finansowej nie poniósł, ale zaburzony został nieco system w drużynie, bo Labović był ważną postacią w zespole Gaspera Okorna. - Nie ma co ukrywać, że porzucenie klubu przez takiego zawodnika niszczy system opracowany przez szkoleniowca. W tym sensie naprawdę czujemy się oszukani. Gdyby gracz przyszedł i powiedział, że ma lepszą ofertę to byśmy jakoś doszli do porozumienia. Warunek nasz był jeden: chcieliśmy, żeby Dragan zagrał w meczu z Jeziorem, ale on koniecznie chciał wyjechać tego samego dnia. Postawił nas w niezwykle trudnej sytuacji - ocenia prezes Kozak.
Inną kwestią jest fakt, że przeciwko Laboviciowi prowadzone jest postępowanie karne. Kilka tygodni gracz prowadząc samochód został zatrzymany przez policję, kiedy w wydychanym powietrzu miał 0,6 promila. Wyjazdem zaskoczony jest również adwokat, który zgodził się prowadzić tę sprawę. - Jeżeli Dragan zlekceważy tę kwestię to może to mieć dla niego daleko idące konsekwencje. Jego mecenas jest zaskoczony wyjazdem, bo Dragan w żaden sposób się z nim nie skontaktował. Zgodnie z prawem osoba podejrzana musi zawiadamiać organ prowadzący sprawę o każdej zmianie zamieszkania - mówi Marcin Kozak.