Rosa kapitalnie rozpoczęła sobotnie starcie ze Śląskiem, prowadząc kilkoma punktami na samym początku zawodów. Świetnie dysponowany był wówczas Jakub Dłoniak, który trafiał z dystansu. - Prowadziliśmy już 8:0, mieliśmy lay-up'a i szanse na 10:0, ale wyślizgnęła nam się piłka i potem sytuacja się zmieniła - przyznał po zakończeniu spotkania Robert Witka.
Podkoszowy radomskiej drużyny zdobył 5 punktów. Pomimo przewagi jego zespołu, losy meczu rozegranego we Wrocławiu rozstrzygnęły się dopiero w drugiej dogrywce. - Tak jest w koszykówce, zdarzają się wzloty i upadki. Raz jedna, raz druga drużyna miała podobne serie. W czwartej kwarcie "odskoczyliśmy" na 10 punktów, ale daliśmy się bardzo głupio "dogonić". W dogrywce było bardzo dużo szczęścia po naszej stronie - zwrócił uwagę.
Sobotni triumf miał niezwykle istotne znaczenie w kontekście zajęcia miejsca w pierwszej "szóstce" tabeli po rundzie zasadniczej. - Teraz każde kolejne spotkanie będzie bardzo ważne. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale to nie oznacza, że możemy teraz odpuścić. Musimy "pójść za ciosem" i wygrywać, aby mieć spokój i tę "szóstkę" wywalczyć - podkreślił Witka.
Przed Rosą starcie z Asseco Gdynia, do którego dojdzie za dwa tygodnie. W zeszłym sezonie zawodnik bronił barw klubu z Trójmiasta, więc dla niego będzie to bardzo ważna konfrontacja. Póki co radomianie mogą się jednak cieszyć z wygranej ze Śląskiem. - Ten mecz pokazał, że zawsze trzeba być przygotowanym na wszystko - zakończył były reprezentant Polski.