Sprawa transferu Jeffa Robinsona do Koszalina tak naprawdę rozgrywała w błyskawicznym tempie. Po tym jak zespół opuścił Dragan Labović i przeniósł się do ligi tureckiej pojawiła się wielka dziura pod koszem. Działacze postawili na sprawdzonego Robinsona, który w poprzednim sezonie bardzo dobrze spisywał się w ekipie Akademików.
- Nie miałem żadnych wątpliwości na temat tego transferu. Zawsze podkreślałem, że jeśli pojawi się taka opcja to chcę tutaj wrócić. Bardzo mi się podoba to miasto. Kibice żywiołowo wspomagają swój zespół, więc nie ma na co narzekać. Jak tylko otrzymałem kontrakt to nie zastanawiałem się nad tym długo - podkreśla Jeff Robinson, który w debiucie rzucił 12 punktów.
- Każdego roku staram się zmieniać swoją grę, więc myślę, że zaskoczę kibiców niektórymi zagraniami - zauważa Robinson, który w niewyjaśnionych do końca okolicznościach opuścił zespół z Koszalina w poprzednim sezonie.
- Żałowałem tego, że wszystko potoczyło się tak wszyscy pamiętają. Miałem kłopoty rodzinne, więc chciałem wrócić do Stanów Zjednoczonych. Jestem bardzo rodzinnym człowiekiem i czułem, że muszę być tam z nimi - ocenia amerykański podkoszowy AZS Koszalin.