Jeżeli pozwala się liderowi drużyny przeciwnej na swobodę, to nie może się dobrze skończyć. Właśnie tak postąpili włocławianie, czego efektem był - właściwie od samego początku - niekorzystny rezultat. Roderick Trice ponownie grał na wysokim poziomie, a Energa Czarni i na tym wyraźnie korzystali.
Już w pierwszej kwarcie słupszczanie zdołali nieco odskoczyć Anwilowi, a w kolejnej dystans się nawet zwiększał. Co prawda jeszcze przed przerwą zawodnicy Miliji Bogicevicia zdołali znacząco podreperować swój dorobek, ale to nie oni byli na prowadzeniu.
Obraz gry uległ zmianie po przerwie. Przede wszystkim wzrosła skuteczność gospodarzy, którzy wcześniej mieli z tym ogromny problem. Od trzeciej odsłony udało im się włączyć wyższy bieg, w szczególności nad wyraz efektywny Deividas Dulkys. Anwil dopiął swego i doprowadził do wyrównania. Podopieczni Andreja Urlepa nie dali jednak za wygraną i to oni jeszcze nieco ponad dwie minuty przed końcem byli bliżej zwycięstwa.
Wówczas ich przewaga wynosiła pięć punktów, ale na finiszu przyjezdni nie spisali się najlepiej. Słupszczanie wyhamowali w ofensywie, co momentalnie wykorzystali włocławianie. Już minutę przed końcem doprowadzili do wyrównania, by następnie wywalczyć awans do Final Four.
Rywalem Anwilu w półfinale Intermarche Basket Cup będzie Śląsk Wrocław.
Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk 65:63 (10:19, 17:16, 24:16, 14:12)
Anwil: Dulkys 15, Mijatović 14, Hajrić 13, Katnić 8, Pamuła 7, Witliński 3, Sokołowski 3, Kostrzewski 2, Graham 0.
Energa Czarni: Trice 15, Dutkiewicz 12, Stutz 7, Zimmerman 6, Hulls 5, Śnieg 4, Nowakowski 4, Taylor 4, Mokros 3, Jarmakowicz 3.