Początek sobotniego spotkania XIX kolejki nie zapowiadał wielkiego spektaklu, który jak się okazało - nastał z biegiem czasu. Obie drużyny grały bardzo nierówno, a dziurawą obronę strefową gospodarzy z Ostrowa Wielkopolskiego szybko wykorzystali przyjezdni. Run 13-0 na starcie przybił żółto-niebieskich, którzy już po paru minutach gry przegrywali 5:15, a premierową odsłonę efektowną akcją 2+1 zakończył jeszcze Grzegorz Grochowski.
Obraz na parkiecie nie uległ również wielkim zmianom w drugiej odsłonie. Stalówka utrzymywała kilkupunktowy kontakt z rywalem tylko i wyłącznie dzięki indywidualnym popisom Tomasza Prostaka. Rozgrywający zdobył w tamtym okresie aż 12 "oczek", co było prawie połową zdobytych punktów przez cały zespół. Gospodarze przez 20 minut uzbierali ich zaledwie 26, aż 9 mniej niż rywale.
Prawdziwy pojedynek niczym w rzymskim koloseum rozpoczął się po zmianie stron. Stalówka wyszła z szatni podrażniona i podwójnie zmobilizowana, nawet nie dopuszczając do siebie myśli o kolejnej porażce przed własną widownią. Podrażnione ambicje szybko zaowocowały pozytywną zmianą - gospodarze mozolnie, ale efektywnie odrabiali straty. I tak... aż do ostatnich pięciu minut sobotniego meczu.
Marcin Dymała celnym rzutem zza łuku sprawił, że kibice zgromadzeni w hali przy ulicy Kusocińskiego wstali z miejsc, a dwie skuteczne próby Łukasza Bonarka wprawiły wszystkich w euforię. Wszystkich poza przyjezdnymi, którzy pomimo niekorzystnego wyniku - 58:63 na dwie i pół minuty przed końcem - nie zamierzali składać broni.
Dokładnie 76 sekund później za trzy przymierzył Grochowski, a później za 2 jeszcze Wojciech Pisarczyk. W międzyczasie jeden celny rzut wolny zaaplikował Tomasz Ochońko, a następnie dwie skuteczne próby z linii dorzucił Tomasz Andrzejewski. Wtedy wydawało się, że już nic nie odbierze upragnionego zwycięstwa Stali... a jednak. W koszykówce może się wydarzyć dosłownie wszytko. Najlepszym tego przykładem jest skuteczny rzut zza łuku Marcina Malczyka na 0,4 sekundy przed końcową syreną! Niektórzy kibice przed dogrywką zdecydowali się opuścić halę.
Zawodnicy pewnie nie zwrócili na to uwagi, ale w doliczonym czasie grali niczym natchnieni. 8 punktów z rzędu ustawiło tak zwany - overtime, a krośnianom nie pomogły nawet dwie trójki Adama Parzycha. Stalówka triumfowała ostatecznie 86:74 i opuszczała parkiet w szale radości. W tym momencie, jakże uzasadnionym!
Żółto-niebieskich do upragnionego sukcesu poprowadził głównie Tomasz Andrzejewski, który w 37 minut wywalczył 24 punkty i 14 zbiórek! 13 "oczek" na genialnej skuteczności - 5/6 dodał Łukasz Bonarek, a bardzo cenne 12 punktów z ławki dorzucił Tomasz Prostak. Nie wolno zapominać również o Marcinie Dymale, który "zaplusował" wszechstronnością - 14 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst. 8 piłek rozdał natomiast Tomasz Ochońko.
Stalówka po raz pierwszy w sezonie 2013/2014 pokonała drużynę z TOP 5 I-ligi i to od razu z najwyższej półki. Wicelider poległ w Ostrowie Wielkopolskim, a podopieczni Mikołaja Czai po walce na "śmierć i życie" zanotowali dziewiąty triumf w trwających rozgrywkach.
Przyczyną czwartej wyjazdowej porażki MOSiRu z rzędu były na pewno problemy ze skutecznością. Zaledwie 38-procent z gry nie zachwyca, a poza tym pierwszy rozgrywający oraz skrzydłowy nie dokończyli sobotniego starcia z powodu popełnionych pięciu przewinień. Pojedynku do końca nie dograł również Dariusz Oczkowicz, który przez 19 minut uzbierał świetne 17 punktów (7/11 z gry). Lider krośnian opuścił przedwcześnie parkiet przy asyście kolegów, z grymasem bólu na twarzy. Po 15 "oczek" zdobyli Grochowski i Parzych.
Intermarche Bricomarche BM Slam Stal Ostrów - MOSiR PBS Bank KHS Krosno 86:74 (10:18, 16:17, 20:15, 20:16, d. 20:8)
Stal: Andrzejewski 26, Dymała 14, Bonarek 13, Prostak 12, Żurawski 10, Ochońko 9, Smorawiński 2, Kaczmarzyk 0, Kałowski 0, Olejnik 0, Spała 0.
MOSiR: Oczkowicz 17, Grochowski 15, Parzych 15, Malczyk 9, Wyka 8, Pisarczyk 7, Salamonik 3, Adamczewski 0, Fraś 0.