Memphis Grizzlies wygrali ostatnie siedem z dziewięciu spotkań i do Ohio zawitali w roli faworyta. Nie zawsze jest to wygodne. Miejscowi Cleveland Cavaliers od początku niedzielnego pojedynku nadawali tempo gry, a przyjezdni kilkupunktową zaliczkę zdołali odrobić dopiero w końcówce czwartej kwarty.
Co ciekawe, aż 13 punktów ze swoich piętnastu zdobył w tamtym okresie James Johnson, dzięki czemu Niedźwiadki były bardzo blisko końcowego sukcesu. Od niego dzielił ich tylko Kyrie Irving. Rozgrywający w samej końcówce popisał się dwoma skutecznymi akcjami, trafiając akrobatyczny layup na niespełna 19 sekund przed ostatnią syreną i doprowadzając tym samym do dogrywki. Warto dodać, że goście nie zdobyli punktów w przeciągu ostatnich 130 sekund czasu regularnego.
W dodatkowych pięciu minutach dominowali już Kawalerzyści. Podopieczni Mike'a Browna ku uciesze fanów ograli Grizzlies 91:83, a 28 punktów zapisał na swoim koncie najlepszy zawodnik tego spotkania - Kyrie Irving. 18 "oczek" dorzucił Dion Waiters, a 14 C.J. Miles.
Po stronie kiepsko rzucających przyjezdnych z Tennessee - 33 na 86 z gry (38-procent), najlepszym strzelcem okazał się Nick Calathes, autor 17 punktów. Kiepskie 8 "oczek" zgromadził Marc Gasol, a 14 i 8 zbiórek Zach Randolph.
13 punktów w samej czwartej kwarcie zdobył Victor Oladipo, a Orlando Magic wygrali trzeci mecz z rzędu, tym razem 93:92. - Zaczyna się jego entuzjazm do koszykówki, a to naprawdę zaraźliwe dla kolegów z drużyny. Oni chcą grać dla niego, chcą bawić się z nim i na pewno cieszą, że gra w stroju Magic - mówił o swoim młodym debiutancie trener drużyny z Florydy, Jacque Vaughn.
27 "oczek", 7 zbiórek i 3 asysty, trafiając 10 na 19 rzutów z gry skompletował Paul George. Niestety jego ostatnia próba na wagę zwycięstwa na siedem sekund przed końcem pojedynku nie wpadła do kosza w konsekwencji czego Indiana Pacers przegrali jedenaste spotkanie w sezonie 2013/2014.
Marcin Gortat otworzył i zamknął wynik niedzielnego pojedynku Washington Wizards z Sacramento Kings, a gospodarze z Verizon Center stosunkowo łatwo odbudowali się po dwóch kolejnych porażkach. W szeregach przyjezdnych z Kalifornii zawiódł szczególnie duet Rudy Gay - DeMarcus Cousins. Obaj koszykarze przestrzelili łącznie aż 22 rzuty, a Królom nie pomogło nawet 30 punktów Isaiaha Thomasa.
Polak spędził na parkiecie 33 minuty i był jednym z najlepszych zawodników po stronie swojego zespołu. 6 celnych na 10 oddanych prób z gry, 5 na 5 z linii rzutów wolnych - 17 punktów i 8 zbiórek mówi samo za siebie.
Dokładnie tyle samo skutecznych prób z gry, co 29-letni łodzianin miał również Bradley Beal, z tym że obwodowy trafił 4 na 5 rzutów zza łuku. 18 "oczek" uzbierał Brazylijczyk - Nene Hilario, a 10 z ławki Kevin Seraphin. Stołeczni po raz dziewiąty wyrównali swój bilans i obecnie z 25 zwycięstwami plasują się na piątym miejscu w Konferencji Wschodniej. - Wracamy do 0,500. Jesteśmy lepsi niż 0,500 - bez wątpliwości przyznaje head coach Wizards, Randy Wittman.
- Jestem zadowolony z wygranej, ale nie akceptuję sposobu w jaki tego dokonaliśmy. Nie sądzę, że zagraliśmy dobre spotkanie. Powinniśmy byli wygrać różnicą 30 punktów - mówił po meczu w dość mieszanym nastroju Martell Webster.
Los Angeles Clippers już po raz drugi w sezonie pokonali Philadelphię 76ers, ale tym razem zrobili to wręcz w stylu perfekcyjnego japońskiego samuraja. Ekipa Doca Riversa po pięciu minutach gry miała na swoim koncie już 25 punktów! Tyle samo "oczek" ich rywale zdobyli dopiero w końcówce drugiej kwarty. 76ers przegrali szósty mecz z rzędu, a ponadto w przekroju całego pojedynku rzucali na koszmarnej, 27-procentowej skuteczności z gry - 27/100 z gry. Ich najlepszym graczem okazał się Tony Wroten, który zapisał w swoim dorobku 21 punktów.
Wracając do przebiegu niedzielnego starcia - premierową odsłonę efektownym buzzer beaterem zakończył Willie Green, a gospodarze prowadzili aż 46:15. Świetna obrona, szybkie przejścia do ataku w połączeniu z całymi seriami chybionych rzutów przyjezdnych sprawiły, że kibice zgromadzeni w Staples Center byli świadkami prawdziwej rzeźni.
Po zmianie stron sytuacja na parkiecie uległa zmianie? W żadnym wypadku. Clippers jeszcze bardziej podkręcili tempo, w pewnym momencie prowadząc nawet 89:33! Gospodarze po trzeciej kwarcie mieli już na swoim koncie równo 100 punktów, a Rivers rozsądnie uznał, że nie ma sensu niepotrzebnie eksportować swoich kluczowych zawodników.
Blake Griffin podczas niedzielnego pojedynku spędził na placu boju niespełna 25 minut, trafiając w tym czasie genialne 11 na 14 oddanych prób z gry, co dało mu w sumie 26 punktów. Podkoszowy zebrał jeszcze 11 piłek i 6 razy asystował, a najwięcej w zespole - 20 zbiórek zanotował DeAndre Jordan. Karciane oczko przez minutę dłużej w porównaniu do Griffina uzbierał natomiast zastępujący w pierwszej piątce kontuzjowanego J.J. Redicka, Jamal Crawford.
Po kilkutygodniowej absencji spowodowanej urazem barku do gry powrócił Chris Paul. Przez wielu uważany za najlepszego rozgrywającego w lidze, 28-latek przebywał na parkiecie przez prawie 23 minuty. 7 punktów, 8 asyst, 4 straty i 4 przechwyty to może nie statystyki powalające na kolana, ale playmaker miał najwyższy wskaźnik +/- w zespole - +42, a w pierwszym spotkaniu od 3 stycznia ubiegłego roku, chodziło bardziej o wejście w tryb meczowy, aniżeli wykręcanie indywidualnych rekordów.
Zwycięstwo 123:78 (45 punktów zaliczki) to najbardziej okazały triumf w historii organizacji Los Angeles Clippers!
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Wyniki:
Los Angeles Lakers - Chicago Bulls 86:92 (23:34, 23:18, 16:25, 24:15)
(Kaman 27, Hill 15, Marshall 13 - Noah 20, Gibson 18, Hinrich 17)
Boston Celtics - Dallas Mavericks 91:102 (16:17, 22:27, 18:28, 35:30)
(Green 18, Rondo 15, Johnson 14 - Nowitzki 20, Calderon 18, Carter 14)
Brooklyn Nets - New Orleans Pelicans 93:81 (29:14, 22:14, 20:32, 22:21)
(Plumlee 22, Anderson 13, Teletovic 13 - Davis 24, Roberts 12, Rivers 10)
Cleveland Cavaliers - Memphis Grizzlies 91:83 (22:18, 20:15, 17:25, 19:20, d. 13:5)
(Irving 28, Waiters 18, Miles 14 - Calathes 17, Johnson 15, Randolph 14)
Orlando Magic - Indiana Pacers 93:92 (28:31, 15:21, 21:22, 29:18)
(Oladipo 23, Vucevic 19, Harris 13 - George 27, Stephenson 16, West 14)
Washington Wizards - Sacramento Kings 93:84 (28:24, 29:21, 18:19, 18:20)
(Nene 18, Gortat 17, Beal 16 - Thomas 30, Cousins 14, McLemore 11)
Los Angeles Clippers - Philadelphia 76ers 123:78 (46:15, 23:15, 31:21, 23:27)
(Griffin 26, Crawford 21, Collison 12 - Wroten 21, Young 15, Carter-Williams 14)
zagranicznej strony.