Michał Fałkowski: Na pewno nie takiego zakończenia sezonu dla siebie się spodziewałeś?
Keith Clanton: Rzeczywiście. Jest mi bardzo przykro, że nie mogę dokończyć sezonu w Polsce. W Anwilu czułem się bardzo dobrze, wszystko szło w dobrym kierunku, ale ten mecz z Treflem Sopot okazał się bardzo pechowy. Na początku myślałem, że kontuzja nie będzie taka groźna...
Ale okazała się złamaniem kości śródstopia. To twoje najgorsze doświadczenie w koszykarskiej karierze?
- Tak, zdecydowanie. Nigdy nie przydarzyło mi się nic gorszego. Przegrywałem mecze w lidze akademickiej, przegrywałem kilka razy w Polsce, ale jednak kontuzja to jest najgorsza rzecz dla sportowca.
Jak długo będziesz jeszcze pauzował?
- Około trzech-czterech, może pięciu tygodni. Potem zacznę powolne, stopniowe wdrażanie się do koszykówki na nowo. Na pewno będę potrzebował trochę czasu, by wrócić do pełnej formy.
Za kilka tygodni Anwil będzie w fazie szóstek. Teoretycznie mógłbyś zdążyć wrócić do zespołu jeszcze w tym sezonie.
- Tylko teoretycznie. Tak, jak powiedziałem - zanim wróciłbym do optymalnej formy, sezon mógłby być już w samej końcówce. Razem z moim agentem uznałem więc, że nie ma większego sezonu, klub też opowiedział się za podobnym rozwiązaniem i już niedługo wracam do domu, do USA. Tam przejdę całą rehabilitację i rozpocznę przygotowania do nowego sezonu.
To twój pierwszy sezon w profesjonalnej karierze. Jak go oceniasz?
- Bardzo dobrze. Przyjeżdżałem do Europy jako nieopierzony, młody i całkowicie niedoświadczony gracz, który nigdy nie miał styczności z europejską koszykówką, a wyjeżdżam jako gracz z o wiele większą wiedzą. Oczywiście, nadal jestem młody i nadal nie mam zbyt wiele doświadczenia, ale te kilka miesięcy we Włocławku wiele mnie nauczyło. Na pewno wyjadę z Włocławka mądrzejszy, niż byłem wtedy, gdy tutaj przyjeżdżałem.
Na przykład w jakim kontekście?
- Przede wszystkim, zobaczyłem, że na świecie nie wszyscy grają tak, jak w NBA czy NCAA, gdzie taktyka jest, owszem, bardzo ważna, ale często wszystko sprowadza się do indywidualnych umiejętności i gry jeden na jednego. W Europie przede wszystkim basket opiera się na taktyce, strategii, przygotowaniach pod kątem konkretnego rywala. Na pewno przyda mi się to w kolejnych latach kariery.
Polska liga to dobre miejsce na rozpoczęcie kariery?
- Bardzo dobre miejsce na przetarcie, tak myślę. Uważam, że liga ma całkiem niezły poziom, gra się tutaj na dużej fizyczności, jest wielu utalentowanych zawodników... Nie bardzo mogę porównać Polskę względem innych krajów w Europie, ale ja cieszę się, że swoją profesjonalną przygodę rozpocząłem właśnie tutaj.
Tutaj w sensie w Polsce, czy tutaj w sensie we Włocławku?
- We Włocławku poznałem świetnych ludzi, z którymi, mam nadzieję, nadal będę utrzymywał kontakt, jak już wyjadę do USA. Na temat klubu nie powiem złego słowa. Bywało czasami lepiej, czasami gorzej, raz się wspólnie cieszyliśmy, innym razem wkurzaliśmy na siebie, mam na myśli ludzi w zespole, ale ogółem wywiozę stąd właściwie tylko przyjemne wspomnienia.
To na koniec powiedz: na jakim miejscu Anwil zakończy sezon?
- Myślę, że mimo wszystko zakończy sezon w pierwszej trójce. Zobacz: klub od początku przeżywa trudne chwile: kontuzje zawodników, roszady w zespole, teraz odszedł Dusko (Dusan Katnić - przyp. M.F.), z tego co wiem, ma być ktoś nowy... Jeśli to wszystko w końcu zostanie uporządkowane i jeśli drużyna przestanie mieć problemy ze zdrowiem, to naprawdę będzie bardzo trudnym przeciwnikiem dla każdego. Szkoda tylko, że już beze mnie...
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]