Faworytem, przynajmniej teoretycznie, są Rosjanki. Posiadają atut własnego parkietu, a poza tym odkąd prowadzi je Grek George Dikeoulakos ich gra wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim nabrała jakości. Tylko fatalny początek rozgrywek dość mocno odcisnął swoje piętno.
Tamte negatywne wydarzenia najbardziej odbiły się na statystykach. Rywalki wicemistrzyń Polski łącznie zdążyły przegrać pięciokrotnie i ewentualne niepowodzenie w najbliższym spotkaniu sprawi, iż stracą drugą lokatę. Dla podopiecznych Stefana Svitka taki scenariusz byłby fantastyczny, gdyż właśnie one zajęłyby środkowy stopień podium, a przecież wkrótce startuje runda play off. Nie da się ukryć, iż wciąż marzą o rozstawieniu.
Pierwsza konfrontacja padła łupem oponenta. Pod Wawelem pozwolił zdobyć wiślaczkom zaledwie 52 punkty i zasłużenie zgarnął pełną pulę. Opiekun gospodyń był wówczas niezadowolony wprost przyznając, że drużyna zaprezentowała się zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Teraz nie może popełnić podobnych błędów. Ponadto powinna wykorzystać brak Glory Johnson, która odniosła kontuzję. Bez niej kolektyw stracił na wartości. Sztabowi szkoleniowemu zaś ta sytuacja przysporzyła problemów związanych z ustalaniem składu oraz późniejszą rotacją.
Wypada zaznaczyć, że krakowianki odbyły niezwykle długą podróż, by dotrzeć pod kazachską granicę. Ze stolicy Małopolski wyleciały już poniedziałkowego poranka, zaliczając po drodze nocleg w Moskwie. Niemniej dzięki temu zjawiły się w Orenburgu na tyle wcześnie, że raczej zdążą odpocząć.
Co istotne przygotowania do starcia trwały od kilku dni, wobec czego większość znaków zapytania została wyeliminowana. Jeśli wykonana praca zaprocentuje, wtedy nagroda przyjdzie sama.
Początek meczu w środę o godzinie 19 (14 czasu polskiego).