NBA: Double-double Gortata, Wizards pokonali Hawks

14 punktów i 12 zbiórek Marcina Gortata pomogło Washington Wizards pokonać Atlantę Hawks 114:97. Czarodzieje wygrali w stolicy stanu Georgia po raz pierwszy od 2008 roku.

To 19. double-double Marcina Gortata w obecnym sezonie. Polak spędził na parkiecie 29 minut, w czasie których trafił siedem z dziewięciu prób z gry. Łodzianin zanotował także 12 zbiórek, dwa bloki oraz asystę. Skuteczniejsi od Polaka byli tylko John Wall (21 pkt i 12 as) oraz Trevor Ariza i Bradley Beal - obaj po 19 oczek.

- Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, zwłaszcza że do play off zostało już tylko 28 spotkań. Cieszymy się również z wygranej, ponieważ dawno tutaj nie triumfowaliśmy - przyznał Ariza, który na koniec trzeciej kwarty popisał się niesamowitym rzutem ze swojej połowy.

Czarodzieje świetnie rozpoczęli mecz i po premierowej kwarcie prowadzili już 31:14. 20-punktowe prowadzenie gości z pierwszej połowy zostało jednak zminimalizowane do jednego oczka po przerwie. Gospodarze starali się jak mogli, lecz tego dnia nie potrafili zatrzymać dobrze dysponowanych gości, którzy trafili 13 trójek.

Paul Millsap zdobył 21 punktów dla Hawks, z kolei Elton Brand dołożył oczko mniej.

Dzięki wygranej Washington z bilansem 26-28 awansował na 5. miejsce w Konferencji Wschodniej.

Atlanta Hawks - Washington Wizards 97:114 (14:31, 33:27, 36:33, 14:23)
(Millsap 21, Brand 20, Teague 16 - Wall 21, Ariza 19, Beal 19)

Pozostałe mecze:

W kapitalnej formie wciąż jest Kevin Love, który w ósmym kolejnym spotkaniu zanotował co najmniej 25 punktów i 10 zbiórek (najlepsza seria od 2005 roku). Tym razem lider Minnesoty Timberwolves wywalczył aż 42 punkty i zebrał 16 piłek w wygranym przez Leśne Wilki spotkaniu z Indianą Pacers 104:91. 17 asyst rozdał Ricky Rubio, dla którego jest to rekord kariery.

- To jedno z moich ulubionych zwycięstw w sezonie. Wygraliśmy z bardzo dobrym zespołem, mimo że w naszych szeregach zabrakło dwóch kluczowych zawodników - powiedział Love.

Kluczowa okazała się druga kwarta, w której gospodarze odjechali na 20 punktów przewagi - 40:20. Pacers starali się gonić, lecz ostatecznie przegrali już po raz trzeci w ostatnich pięciu grach. Na nic zdało się 35 punktów i 11 zbiórek Paula George'a.

Mimo absencji Tima Duncana i Tony'ego Parkera San Antonio Spurs zdołali pokonać na wyjeździe Portland Trail Blazers 111:109. Kapitalnie spisał się rezerwowy Patrick Mills, autor 29 punktów oraz zwycięzca konkursu rzutów za trzy punkty Marco Belinelli, celnym który rzutem z dalekiego dystansu w samej końcówce dał gościom zwycięstwo.

Istotny wpływ na przebieg meczu miał brak w zespole Blazers LaMarcusa Aldridge'a, który z powodu kontuzji będzie miał tydzień przerwy. Zastępujący go Dorell Wright zupełnie nie poradził sobie zarówno w ataku, jak i obronie. Najlepiej wśród pokonanych wypadł Damian Lillard, zdobywca 31 punktów.

Kolejny świetny mecz Carmelo Anthony'ego. Lider NY Knicks zdobył 42 punkty, dzięki czemu nowojorczycy pokonali na wyjeździe New Orleans Pelicans 98:91. Jedynym zmartwieniem gości jest kontuzja Imana Shumperta.

Wyniki:

Charlotte Bobcats - Detroit Pistons 116:98
(Jefferson 29, Walker 24, McRoberts 15 - Jennings 20, Stuckey 15, Smith 14)

Cleveland Cavaliers - Orlando Magic 101:93
(Irving 22, Deng 17, Thompson 16 - Afflalo 23, Vucevic 20, Harris 19)

Toronto Raptors - Chicago Bulls 92:94
(DeRozan 32, Lowry 16, Ross 9 - Boozer 20, Hinrich 19, Augustin 19)

Minnesota Timberwolves - Indiana Pacers 104:91
(Love 42, Brewer 12, Barea 12 - George 35, Hill 13, Stephenson 10)

New Orleans Pelicans - New York Knicks 91:98
(Gordon 28, Davis 14, Rivers 14 - Anthony 42, Smith 19, Hardaway 16)

Phoenix Suns - Boston Celtics 100:94
(Markieff Morris 18, Green 17, Dragic 17 - Rondo 18, Bass 18, Green 17)

Utah Jazz - Brooklyn Nets 99:105
(Burks 23, Kanter 18, Burke 14 - Johnson 27, Blatche 25, Williams 19)

Portland Trail Blazers - San Antonio Spurs 109:111
(Lillard 31, Williams 19, Matthews 18 - Mills 29, Belinelli 20, Green 16)

Sacramento Kings - Golden State Warriors 92:101
(Thomas 26, Outlaw 18, Gay 16 - Lee 23, Thompson 18, Iguodala 13)

Los Angeles Lakers - Houston Rockets 108:134
(Johnson 24, Marshall 20, Meeks 19 - Harden 29, Howard 20, Parsons 18)

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (6)
avatar
Romano
20.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Noah, 13 asyst u centra budzi szacunek. 
avatar
Kukuryku
20.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Anthony dziś był niesamowity. 
Hard-A.M-en 42
20.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gortat z dnia na dzień co raz lepiej się prezentuje. Oby to przełożyło się na wyniki meczów :)