Ostatnim rywalem biało-zielonych na parkietach Pucharu Europy był Telenet Ostenda. Podopiecznym Mihailo Uvalina nie udało się pożegnać w dobrym stylu z europejską przygodą, gdyż ulegli belgijskiej ekipie 80:84. - Szkoda, bo bardzo chcieliśmy pokonać Telenet, by nie zająć ostatniego miejsca w grupie. Niestety nie udało się - skomentował krótko Kamil Chanas.
Zielonogórzanie w Pucharze Europy wygrali zaledwie jeden z sześciu pojedynków. W czwartej kolejce drugiego etapu rozgrywek mistrzowie Polski pokonali Valencię Basket 82:77. - W porównaniu do zeszłego roku wynik w Pucharze Europy jest zdecydowanie słabszy, ale teraz jest inna, nowa drużyna. Nie lubię się tłumaczyć, że drużyny są lepsze, ale prawda jest taka, że trafiliśmy na silną grupę i wszyscy o tym wiedzieli. Nikt się oczywiście nie poddał, choć było naprawdę ciężko. Taki jest sport i nie zawsze wszystko wychodzi - dodał rzucający.
Stelmet Zielona Góra lepiej spisywał się w Eurolidze, gdzie niewiele zabrakło, a drużyna z Winnego Grodu awansowałaby do TOP16. - Myślę, że jest spory niedosyt - zwłaszcza po Eurolidze, gdzie mogliśmy awansować do kolejnej rundy. Wystarczyło obronić dwa rzuty w końcówkach meczów - to dałoby nam możliwość gry w TOP16. Wtedy byłby inny obraz tej przygody - zakończył Kamil Chanas.