Wrocławianie przed spotkaniem z Asseco mieli jeszcze teoretyczne szanse na awans do górnej "szóstki", ale warunkiem było zwycięstwo w Gdyni. Drużyna Jerzego Chudeusza kompletnie jednak zawiodła...
- To był bardzo ważny mecz dla naszego zespołu. Nasza gra wyglądała jednak źle. Graliśmy bardzo słabo w ataku i tak naprawdę trudno jest coś mądrego powiedzieć po takim spotkaniu - podkreśla Michał Gabiński, skrzydłowy Śląska Wrocław.
Usprawiedliwieniem słabej postawy wrocławian może być fakt, że cały czas muszą zmagać się z kontuzjami. W dodatku podczas piątego meczu urazu nabawił się Danny Gibson. Amerykanina nie zobaczymy już do końca sezonu, co jest wielką stratą dla zespołu Jerzego Chudeusza.
- Trzeba sobie powiedzieć, że w ostatnich dniach nieco nas pech prześladuje. Robert Skibniewski nie trenował cały zeszły tydzień, nie grał w Zielonej Górze, borykał się ze stłuczonym biodrem. Miał dziesięć dni przerwy, w dodatku w pierwszej kwarcie straciliśmy Danny'ego Gibsona. On jest bardzo ważnym zawodnikiem w naszej rotacji, można powiedzieć, że postać kluczowa - dodaje Michał Gabiński.
Sytuacja wrocławian w tabeli nie jest najlepsza. Z 27 punktami na koncie znajdują się na ósmej lokacie, ale będący na dziewiątej pozycji AZS Koszalin ma jedno spotkanie więcej do rozegrania (w środę zagrają ze Stelmetem Zielona Góra). Ekipę z Dolnego Śląska czeka więc trudna walka o pierwszą ósemkę. Nikt jednak we Wrocławiu nie wyobraża sobie scenariusza, że drużyny zabrakłoby w play-offach.
- Wydaje mi się, że zespół gra poniżej oczekiwań, ale możemy mieć tylko i wyłącznie do siebie pretensje - zaznacza Gabiński.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Czy zagra w rundzie play off nie bo krotka law Czytaj całość