Środkowy reprezentacji Polski miał po spotkaniu na Podkarpaciu powody do zadowolenia. Jego drużyna pewnie pokonała Stabill Jezioro Tarnobrzeg, czym zrewanżowała się gospodarzom za porażkę w Pucharze Polski. - Najważniejsze było to, żeby wyciągnąć wnioski. Potrzebowaliśmy się odbić od tego poziomu, który prezentowaliśmy przez ostatnie tygodnie. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Graliśmy pewnie zarówno w ataku, jak i w obronie - mówi Adam Hrycaniuk.
Mistrzowie Polski wygrali pewnie, ale nie ustrzegli się błędów. Słaba trzecia kwarta wprowadziła w szeregi faworyta niepotrzebną nerwowość. - Może to było na własne życzenie, ale taka jest właśnie ta gra. Nie da się kontrolować przeciwnika przez pełne 40 minut. Nie każdy mecz można wygrać wysoko, taka jest po prostu koszykówka. Na tym to wszystko polega. Jezioro też ma naprawdę solidnych graczy, którzy potrafili się podnieść po tej 23 punktowej stracie do przerwy. Cieszy mnie fakt, że po tym potrafiliśmy się odnaleźć i znów zbudować bezpieczną przewagę. O końcowym wyniku zdecydowała jednak nie tylko pierwsza połowa, a cały mecz. To jest dla nas najważniejsze - dodaje center Stelmetu Zielona Góra.
Kolejnym rywalem rozpędzonej drużyny Mihailo Uvalina będzie AZS Koszalin. Gracze Gaspera Okorna mają jeszcze matematyczne szanse na awans do górnej "szóstki" i zrobią wszystko, by zaskoczyć zielonogórzan. - Na pewno czujemy już zmęczenie. To jest jednak nasz zawód i nasza pasja. O tym wszystkim się dzięki temu zapomina. Gra się przez ból, przez jakieś kontuzje, czy też zmęczenie - twierdzi Hrycaniuk.
Mimo świetnego bilansu na krajowym podwórku Stelmet przegrał w najmniej oczekiwanym momencie. Pucharowa wpadka z Tarnobrzegu sprawiła, że lider TBL nie awansował nawet do turnieju finałowego IMBC i pożegnał się z marzeniami o zdobyciu Pucharu Polski. - Już to przeżyliśmy i odchorowaliśmy. Nie ma sensu już wracać do tego, co było. Musimy się teraz skupić na przyszłości i tylko na tym skoncentrować - przyznaje gracz mistrzów Polski.