- Cóż można powiedzieć po takim spotkaniu, kiedy walkę na tablicach przegrywa się 27:41? - zastanawiał się Piotr Szczotka, kapitan Asseco Gdynia.
Gdynianie de facto byli słabsi w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła - zaczynając od zbiórek, a kończąc na asystach (15:20). Nie do zatrzymania był J.P. Prince, który uzbierał triple-double (22 punkty, 10 zbiórek, 10 asyst). Amerykanin niemal w pojedynkę rozmontował ekipę z Gdyni.
- Próbowaliśmy walczyć, ale przeciwnik był po prostu lepszy w tym spotkaniu. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. To nie był nasz wieczór - dodawał Szczotka. Kapitan Asseco dziękował także kibicom, którzy na te spotkanie przyjechali specjalnie z Gdyni i głośno dopingowali swoją drużynę.
- Szacunek dla naszych kibiców, że przyjechali tyle kilometrów i nas tak dzielnie wspierają. Bardzo im za to dziękuję - podkreślał Piotr Szczotka.
Kolejne dwa mecze gdynianie rozegrają na własnym parkiecie - ze Stelmetem Zielona Góra oraz Treflem Sopot. - Nie pozostało nam nic innego jak walka w tych spotkaniach - komentował gracz Asseco Gdynia.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]