We wtorek wieczorem, jako ostatni, dokument podpisali przedstawiciele Lietuvosu Rytas Wilno. Deividas Dulkys oficjalnie stał się koszykarzem Tofasu Bursa. Wcześniej pięciostronny kontrakt parafowali również przedstawiciele klubu z Turcji oraz dotychczasowy pracodawca gracza, Anwil Włocławek, a także sam zawodnik i jego agent.
Anwil stracił swojego najlepszego zawodnika (a wedle wielu głosów być może swojego najlepszego zawodnika straciła również liga), gdyż nie miał wyjścia. Niepewna przyszłość klubu każe przede wszystkim koncentrować się na normowaniu kondycji finansowej, a turecki klub zaoferował włocławianom buy-out za gracza. Mówi się o sumie kilkudzesięciu tysięcy złotych.
[i]
- Czasami jest tak, że człowiek chciałby mieć dwie rzeczy, ale niestety to jest nierealne. Nie można grać w dwóch klubach jednocześnie. Dlatego musiałem wybierać, choć nie chciałbym być w takiej sytuacji już nigdy więcej -[/i] mówi litewski snajper.
Dulkys wybrał Tofas Bursa ze względu na rozwój, jaki przed nim otwiera rywalizacja w lidze zdecydowanie lepszej, niż polska. - Po prostu czułem, że muszę to zrobić. Czułem, że to będzie dla mnie najlepsza decyzja z możliwych. Jestem koszykarzem, jestem sportowcem i muszę się rozwijać. Nie mówię, że w Polsce już osiągnąłem wszystko, bo nie, ale jednak Turcja to nowe możliwości i nowe wyzwania - dodaje zawodnik.
Poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko. Obecnie Tofas jest na 8. miejscu w tureckiej ekstraklasie i legitymuje się bilansem 10-11. Dziewiąty TED Kolejliler ma jednak taki sam wynik, a kolejek do końca sezonu zasadniczego jeszcze dziewięć, więc każdy scenariusz jest możliwy. Nie po to jednak Tofas wykupywał kontrakt najlepszego strzelca ligi (średnio 16,4 punktu), by przegrać walkę o play-off. Oczekiwania będą więc wielkie.
W przypadku Anwilu Włocławek natomiast, jednym z mniejszych celów w tym sezonie było zapewnienie sobie miejsca w ćwierćfinale. I cel ten, w poprzednim meczu z Energą Czarnymi Słupsk, został osiągnięty. A Dulkys, żegnając się z Włocławkiem, rzucił słupszczanom 22 punkty.
- Nadal będę śledził zmagania Anwilu i głęboko wierzę, że ten zespół może jeszcze sporo osiągnąć w tym sezonie. Jestem przekonany, że inni gracze "wejdą w moje buty" i zastąpią mnie na tyle skutecznie, że Anwil będzie wygrywał i najpierw z wysokiego miejsca przystąpi do ćwierćfinału, a potem awansuje dalej - tłumaczy 26-latek, dodając - To się należy kibicom w tym mieście. Kibicom, którym bardzo mocno chciałbym podziękować za te kilkumiesięczne wsparcie.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!