Mike Taylor na początku w barwach PGE Turowa Zgorzelec nie spisywał się najlepiej, ale od jakiegoś czasu widać sporą poprawę w jego grze. Trener Miodrag Rajković daje mu coraz więcej pograć, a Amerykanin odpłaca mu się dobrymi występami. Tak chociażby było w ubiegłej kolejce, kiedy w starciu z Asseco Gdynia zdobył 20 punktów (8/15) w ciągu 31 minut na parkiecie. Był on drugim najlepszym strzelcem w zespole.
- Jego ostatnie spotkania pokazują, że Mike jest w coraz wyższej formie - ocenił jego klubowy kolega Filip Dylewicz.
Taylor miał również spory wkład w zwycięstwo PGE Turowa w czwartkowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Gracz w ciągu 24 minut na parkiecie zdobył 16 punktów i miał 4 zbiórki. Jedynym mankamentem w grze Amerykanina była duża liczba strat - 6. Taylor agresywnie atakował strefę podkoszową, bo aż sześć razy stawał na linii rzutów wolnych.
- Można śmiało powiedzieć, że ściągnięcie Mike'a Taylora do ekipy PGE Turowa było dobrym posunięciem działaczy klubu. Jest on wzmocnieniem naszego składu, mimo że miał spore zaległości na samym początku. Nadrobił je i czas płynie z pewnością na jego korzyść. Z meczu na mecz wyrasta na pierwszego rozgrywającego, a w dodatku wnosi wiele takiej pozytywnej energii. Jest bardzo agresywny w obronie, co przynosi dobre efekty. Poza tym jest pozytywnym człowiekiem, który doskonale wie, kiedy jest czas na żarty i zabawę, a kiedy jest czas na poważne granie - dodał Dylewicz.