Niezniszczalny Damian Jeszke

W sobotę prosto z półfinałowego meczu mistrzostw Polski juniorów starszych Damian Jeszke udał się... na spotkanie Tauron Basket Ligi z Treflem Sopot! - Trzeba jakoś dawać radę - komentuje młody gracz.

W ostatnich dniach organizm Damiana Jeszke poddany jest dużej próbie. Od soboty młody skrzydłowy rywalizuje w turnieju finałowym mistrzostw Polski juniorów starszych, który rozgrywany jest w Radomiu. W sobotę doszło do sytuacji, że wprost z półfinałowego spotkania tej imprezy 19-latek udał się do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, by przystąpić do pojedynku Tauron Basket Ligi z Treflem Sopot. Miał być gotowy na trzecią kwartę. Do dyspozycji Wojciecha Kamińskiego był jednak od początku meczu!
 
- Jest to wysiłek, ale trzeba dawać radę - komentuje. Nie należy zapominać o tym, iż Jeszke, poza występami w pierwszej drużynie Rosy, ma za zadanie przede wszystkim wspierać rezerwy tego klubu w drugoligowej rywalizacji. Jak więc godzi te obowiązki? - Trenerzy dogadują się między sobą, osoby znajdujące się wyżej też tym zarządzają. Nie jestem z tego powodu na nich zły. Cieszę się, że jest jak najwięcej grania. Trzeba jakoś dawać radę - mówi z rozbrajającą szczerością.

Głównym celem koszykarza jest teraz finałowy mecz mistrzostw Polski U-20, który zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 13.15. Juniorzy Rosy zmierzą się w nim z Zastalem Zielona Góra. - Oczywiście, że celujemy w złoto. Zastal pewnie wygrał swój mecz półfinałowy, skończyło się plus 20 - przyznaje Jeszke. W piątek, w swoim ostatnim spotkaniu grupowym, radomianie pokonali ekipę z Winnego Grodu 66:57. - Już raz udało nam się z nimi wygrać. Na pewno trzeba zagrać bardziej zespołowo niż w sobotę, ponieważ sobotnie spotkanie nie było "naszym meczem", jeśli chodzi o grę zespołową - skrzydłowy wspomina wygrany 71:61 bój z Treflem. - Myślę, że damy radę. Nastawienie jest dobre, każdy wie, o co gramy. Jesteśmy gospodarzami tego turnieju. Od wielu lat gospodarze zajmowali trzecie, piąte miejsca, nie grali o złoto. Akurat nam się to udało i trzeba je "wyrwać" - podkreśla.

Organizm Damiana Jeszke poddawany jest obecnie bardzo trudnej próbie
Organizm Damiana Jeszke poddawany jest obecnie bardzo trudnej próbie

19-letni zawodnik w sobotnim starciu TBL przebywał na parkiecie nieco ponad 2 minuty, więc może "na chłodno" ocenić przegrany 81:83 pojedynek z sopocianami. - Trefl jest drużyną, która gra bardzo szybko. Moim zdaniem ma bardzo dobrych rozgrywających, którzy napędzają tę grę - zwraca uwagę na szybkie tempo meczu.

Radomianie ponieśli minimalną porażkę, ale w ostatnich sekundach mieli szansę na doprowadzenie do dogrywki, a nawet zwycięstwo. - Po raz kolejny końcówka w naszym wykonaniu bardzo dobra, ale czegoś zabrakło. Nie mam pojęcia czego, ponieważ jest to kolejny mecz, w którym mamy okazję oddać decydujący rzut i to nam się nie udaje. Myślę, że w następnych spotkaniach musimy lepiej zaprezentować się w pierwszej połowie, aby zrobić tę przewagę i później ją utrzymywać - uważa Jeszke.

Skrzydłowy nie będzie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek. Za kilka dni dojdzie do sytuacji podobnej do tej sobotniej. - W środę czeka mnie to samo, ponieważ w drugiej lidze mamy play-offy z Łowiczem i po tym meczu znowu transportuję się na halę MOSiR-u, by zagrać z Anwilem - wyjaśnia. - Zobaczymy, jak to organizm wytrzyma. Mam nadzieję, że po tej środzie dostanę kilka dni wolnego, żeby złapać tę świeżość. Łatwo nie jest - kończy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)