Karol Wasiek: Zapytam wprost - dlaczego nie udało wam się wygrać w Słupsku?
Oded Brandwein: Nie podam ci jednej przyczyny, bo uważam, że na tę porażkę miało wpływ kilka czynników. Prawda jest taka, że w dwóch ostatnich meczach nie wyglądamy jak drużyna, nie gramy jak zespół, szczególnie w ofensywie. Nasz atak wygląda jak z okresu przygotowawczego, nie ma żadnych zagrywek. Za dużo w naszej grze jest chaosu - to jest nasz główny problem. Nie będę ukrywał, że to jest przyczyna naszych porażek.
W końcówce meczu wyglądało to tak, jakbyście kompletnie nie mieli pomysłu na grę ofensywną...
- Każdy, kto zna się na koszykówce, to wie, że nie graliśmy wielkich zagrywek. Nie było żadnego ruchu w ataku. Powiem więcej, gospodarze też nie grali wielkich zawodów, powiedziałbym, że zagrali poniżej oczekiwań. Uważam, że gdybyśmy byli w lepszej formie to pokonalibyśmy ich.
Jak czujesz się w zespole po tych zmianach, które zaszły? Prawda jest taka, że przed tymi transferami twoja rola w drużynie była znacznie większa. Zgodzisz się?
- To prawda. Moja rola nie jest już tak duża, jak była wcześniej. Działacze oraz trenerzy zadecydowali o tym, żeby dokonać zmian i po tych przeobrażaniach moja rola jest znacznie mniejsza. Prawda jest taka, że koszykarz czuje się znacznie bardziej komfortowo wtedy, kiedy ma dużą rolę w zespole.
Chyba nie za bardzo lubisz wchodzić z ławki...
- To prawda. Lubię pełnić ważną rolę w zespole. Wówczas gra mi się zdecydowanie lepiej. Nie będę tego ukrywał.
To gdzie teraz tkwi problem? To kwestia twojej psychiki?
- Nie, absolutnie. Problemem jest to, że w jeden dzień moja rola zmniejszyła się pod wpływem zmian. To co robiłem cały sezon - jest już praktycznie nieistotne. Teraz trudno mi dostosować się do tej sytuacji, ale na pewno dam z siebie 100 procent.
Czego w tej chwili trener od ciebie wymaga?
- Nie wiem. Musiałbyś o to zapytać mojego trenera. Nie mam żadnego pomysłu. Przed tymi zmianami doskonale wiedziałem, czego trener ode mnie wymaga - teraz uwierz mi, że nie wiem. Wiem, że oczekuje ode mnie, żebym grał jak najlepiej, ale co za tym idzie, to nie mam pojęcia. Nie mam żadnej określonej roli w zespole.
To chyba trudne do zaakceptowania dla ciebie...
- Bardzo trudne. Trudno w ogóle do takiej sytuacji się zaadoptować, ale taka jest sytuacja i trudno mi powiedzieć, co przyniesie przyszłość.
Będziesz chciał zmienić tę sytuację w najbliższych dniach?
- Nie ma co o tym rozmawiać zaraz po meczu, bo to nie ma sensu. Potrzebuję odpocząć, zrelaksować się. Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że wszyscy są rozczarowani tym wynikiem i z ewentualnymi rozmowami trzeba poczekać.
Ale ty oprócz rozczarowania jesteś chyba sfrustrowany...
- Jestem bardzo sfrustrowany! Nie chcę jednak mówić zbyt dużo mówić, żeby nie zostać ukaranym przez klub. Zobaczymy, jak sytuacja się potoczy.
Uważasz, że ten zespół stać na grę w pierwszej "szóstce"? Jest wystarczająco dużo potencjału?
- Oczywiście, że tak! Jestem przekonany w 100 procentach! Mogę powiedzieć więcej, gdyby nie wydarzyła się sprawa z Sekiem Henrym, to na pewno byśmy awansowali do pierwszej szóstki. Teraz mamy nową drużynę i wszystkiego musimy się uczyć. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Prawda jest taka, że ja jestem tylko zawodnikiem, który realizuje założenia trenera Okorna. Uwierz mi, że robię wszystko co w mojej mocy, żeby to zrobić. Chcę wygrywać i być jednym z lepszych zawodników, ale czasami naprawdę jest to trudne.