Prawdę mówiąc otwarcie przypominało spotkanie. Dosłownie. Meczu nie było, bo słupszczanie rywalizowali nie z ekstraklasowym zespołem, lecz z kimś, kto się pod niego podszywał. Nie sposób wytłumaczyć inaczej tego, co miało miejsce w pierwszej kwarcie. Tarnobrzeżanie trafili raptem dwa rzuty z gry, ale na drugi celny czekali ponad siedem minut. To chyba mówi wszystko.
Energa Czarni naturalnie swojej szansy nie zmarnowali i wypracowali wysokie prowadzenie. Znakomicie spisywał się Roderick Trice, który trafiał z dystansu, półdystansu czy spod kosza. Był po prostu nie do zatrzymania dla bezradnego przeciwnika.
Stabill Jezioro wreszcie zaczął przypominać drużynę na miarę TBL w drugiej odsłonie, kiedy to zaczął odrabiać straty i znacząco powiększać swój - dotychczas skromny - dorobek. Zawodnicy Dariusza Szczubiała złapali odpowiedni rytm, bo po wznowieniu gry kontynuowali swój pościg za ekipą Andreja Urlepa. Efekty były zauważalne, bo dystans się zmniejszał, a w czwartej odsłonie klub z Podkarpacia miał już tylko siedem punktów mniej, ale na tym się skończyło.
W końcówce gospodarze nie pozostawili już żadnych złudzeń i tym samym sięgnęli po pewne zwycięstwo, do którego walnie przyczynili się Trice oraz Garrett Stutz, który zanotował double-double (13 punktów, 15 zbiórek). Dzięki wygranej słupszczanie zakończyli sezon zasadniczy na piątym miejscu, ale tyle samo punktów zgromadziła Rosa Radom.
Energa Czarni Słupsk - Stabill Jezioro Tarnobrzeg 77:63 (21:4, 15:18, 19:21, 22:20)
Energa Czarni: Trice 23, Śnieg 14, Stutz 13, Jarmakowicz 11, Mokros 7, Hulls 4, Nowakowski 3, Zimmerman 2, Taylor 0, Gruszecki 0, Jakubiak 0.
Stabill Jezioro: Allen 19, Krajniewski 10, Goffney 7, Łukasiak 6, Fitzgerald 6, Doaks 6, Hamilton 6, Pandura 3.