Drugie miejsce w tabeli i trzy przegrane w czterech ostatnich kolejkach to dorobek Stelmetu Zielona Góra w rundzie zasadniczej. Teraz zielonogórzanie chcą przełamać złą passę, a pierwszą okazją będzie starcie we Włocławku z Anwilem. - Zaliczyliśmy kilka wpadek. Drużyny, które z nami wygrały, zagrały bardzo dobre mecze, ale to nie usprawiedliwia naszych przegranych. Nastąpił taki moment, w którym przez dwa-trzy miesiące będziemy grali najważniejsze spotkania w sezonie. Aktualnie najważniejszy jest dla nas pojedynek z Anwilem, nie wybiegamy w przyszłość, bo w tym momencie te starcie jest dla nas kluczowe. Do Włocławka jedziemy zmobilizowani, skoncentrowani. Będziemy robić wszystko, by wygrać - powiedział Adam Hrycaniuk.
Środkowy mistrzów Polski przyznaje, że podopieczni Mihailo Uvalina do środowego starcia muszą podejść niezwykle skoncentrowani. - Teoretycznie o Anwilu wiemy wszystko, ale teraz musimy to przełożyć na parkiet. Musimy wyjść na mecz zaangażowani, z sercem. Gdy to zrobimy, to będziemy groźną drużyną, co już nie raz udowodniliśmy - dodał mierzący 206 cm koszykarz.
Niedawno włocławską ekipę opuścił dotychczasowy lider drużyny - Deividas Dulkys. Zdaniem reprezentanta Polski, właśnie brak czołowego zawodnika może decydować o końcowym rezultacie środowego pojedynku. - Najgroźniejszą bronią Anwilu jest... odejście Dulkysa. Podobnie było w przypadku AZS Koszalin, gdy musieli radzić sobie bez czołowych graczy. Pozostali zawodnicy biorą ciężar gry na siebie, nie mają nic do stracenia. Wychodzą na swoim parkiecie bez żadnej presji, bez żadnego obciążenia. Każdy z koszykarzy Anwilu będzie chciał wziąć ciężar gry na siebie i to jest najbardziej zgubne. Gdy odchodzi lider wszyscy myślą, że drużyna jest słabsza, a czasami zespół jest silniejszy niż wcześniej - zakończył Adam Hrycaniuk.