Marcin Gortat otworzył dorobek punktowy swojej drużyny, choć pierwsze fragmenty sobotniego pojedynku nie zwiastowały niczego dobrego. Polak po średnio udanej premierowej odsłonie, z każdą kolejną minutą spisywał się już jednak coraz lepiej.
Jedyny biało-czerwony reprezentant w NBA trafił ostatecznie 6 na 11 oddanych prób z gry, co dało mu w sumie 12 oczek. 30-latek skompletował jeszcze 11 zbiórek, 2 asysty, 4 bloki, przechwyt oraz 3 straty, notując przy okazji 32. double-double w trwających rozgrywkach.
Center w końcówce meczu popisał się efektownym blokiem, a Washington Wizards już po raz trzeci w sezonie pokonali Atlantę Hawks. Jeff Teague przy stanie 97:99 próbował zdobyć punkty wchodząc pod kosz, ale natknął się tam na Gortata, który bardzo przytomnie wykorzystał swoje warunki fizyczne i zablokował jego rzut.
Gospodarze z Verizon Center na 2 minuty i 38 sekund przed ostatnią syreną prowadzili jeszcze 99:89, by dać rzucić rywalom kolejne osiem punktów. Całe spotkanie zakończyło się wynikiem 101:97 na korzyść stołecznych. - Nazywamy to zmęczeniem i zbytnim rozluźnieniem - mówił po meczu Marcin Gortat.
Podopieczni Randy'ego Wittmana po sobotnim sukcesie legitymują się bilansem 38-35, co umiejscawia ich na szóstej lokacie w Konferencji Wschodniej. Tuż przed nimi plasują się Brooklyn Nets (38-33) oraz Chicago Bulls (40-32).
Czarodziei do dziewiętnastego domowego zwycięstwa poprowadził John Wall. Rozgrywający zaaplikował rywalom 25 punktów, a 16 oczek i 8 zbiórek na 100-procentowej skuteczności rzutów z pola dorzucił Drew Gooden.
Double-double złożone z 17 punktów i 12 zebranych piłek zdobył dla przegranych Macedończyk - Pero Antić. 19 oczek miał natomiast ich najlepszy strzelec - Jeff Teague. Jastrzębie mimo wszystko poległy po raz czterdziesty pierwszy w trwających rozgrywkach i chociaż zajmują obecnie ósme miejsce, wciąż nie mogą być pewni awansu do posezonowych zmagań.
Washington Wizards - Atlanta Hawks 101:97 (28:27, 22:25, 25:19, 26:26)
(Wall 25, Gooden 16, Beal 14 - Teague 19, Millsap 17, Antic 13, Martin 13)
***
Koniec czarnej passy 76ers! Ekipa z Pensylwanii poległa w dwudziestu sześciu ostatnich spotkaniach, ale sobotniej nocy, niespodziewanie zdeklasowała przyjezdnych Pistons. Fani Szóstek doczekali się zwycięstwa swojego zespołu dopiero po przeszło dwóch miesiącach...
Podopieczni Bretta Browna triumfowali po raz pierwszy od 29 stycznia i pamiętnego meczu z Boston Celtics. Skończyło się więc "tylko" na wyrównaniu niechlubnej serii porażek Cleveland Cavaliers. 76ers przed osiągnięciem najgorszego wyniku w historii istnienia NBA uratował duet Michael Carter-Williams - Thaddeus Young. Obaj zawodnicy zgromadzili po 21 punktów.
- To jest nasza praca. To nasze rzemiosło. Musimy po prostu wyjść i grać w koszykówkę, a nie martwić się o rekord czy cokolwiek innego - twierdzi Thaddeus Young.
Czwarta konfrontacja obu ekip, czwarty sukces Los Angeles Clippers. Przyjezdni z Hollywood po raz kolejny w trwających rozgrywkach uporali się z Houston Rockets, ale wyjazd do Teksasu przypłacili urazem podstawowego gracza. Blake Griffin opuścił parkiet w pierwszej odsłonie i nie powrócił na niego już do końcowej syreny.
Po stronie gospodarzy zabrakło między innymi Dwighta Howarda i Patricka Beverlya. Mimo dużych chęci i ambicji, Rakiety uległy ostatecznie rywalom 107:118. Drużynie prowadzonej przez Kevina McHale'a nie pomogły nawet 34 oczka Jamesa Hardena. Brodacz popełnił jednak aż 6 z 19 strat zespołu i trafił zaledwie 3 na 11 oddanych rzutów zza łuku.
Los Angeles Clippers do pięćdziesiątego drugiego zwycięstwa w sezonie 2013/2014 poprowadził Chris Paul. Playmaker aż 17 ze swoich 30 punktów (10/16 z gry, 5/9 za 3) zdobył w drugiej kwarcie sobotniego meczu, a dodatkowo uzbierał jeszcze 12 asyst, 5 zbiórek, 3 przechwyty w towarzystwie tylko jednej straty!
Okazałe 20 oczek, 12 zebranych piłek i 6 bloków dodał DeAndre Jordan, a 22 punkty zdobył wchodzący z ławki Jamal Crawford. Goście zanotowali ponadto 10 przechwytów, przy zaledwie dwóch rywali. To dopiero ósma porażka Rockets w Toyota Center, ale już druga przeciwko LA Clippers.
Siedemnasty kolejny sukces sobotniej nocy zanotowali natomiast San Antonio Spurs. Ostrogi ograły tym razem New Orleans Pelicans, a 18 oczek zapisał przy swoim nazwisku Włoch - Marco Belinelli. Podopieczni Gregga Popovicha bardzo pewnie zmierzają po pierwsze miejsce na Zachodzie i najlepszy bilans po sezonie zasadniczym.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Wyniki:
Philadelphia 76ers - Detroit Pistons 123:98 (33:23, 37:28, 28:17, 25:30)
(Carter-Williams 21, Young 21, Sims 16 - Monroe 20, Stuckey 17, Caldwell-Pope 16)
Houston Rockets - Los Angeles Clippers 107:118 (33:23, 25:38, 26:27, 23:30)
(Harden 32, Parsons 28, Canaan 14 - Paul 30, Crawford 22, Jordan 20)
Dallas Mavericks - Sacramento Kings 103:100 (26:19, 28:23, 18:28, 31:30)
(Nowitzki 19, Ellis 17, Dalembert 15 - Gay 30, Cousins 17, McCallum 16)
Milwaukee Bucks - Miami Heat 67:88 (12:21, 17:25, 17:19, 21:23)
(Sessions 15, Knight 13, Henson 12 - Bosh 14, Lewis 13, Douglas 13, James 13)
San Antonio Spurs - New Orleans Pelicans 96:80 (28:15, 24:20, 18:24, 26:21)
(Belinelli 18, Leonard 15, Ginboili 15, Mils 13 - Roberts 18, Rivers 16, Evans 11)