- To faktycznie nie było takie złe spotkanie w moim wykonaniu, ale najważniejsze jest to, że drużyna wygrała. Z tego jestem najbardziej zadowolony - podkreśla Craig Brackins, który w niedzielę przeciwko Treflowi Sopot zagrał aż 31 minut - najwięcej w tym sezonie. Amerykanin udowodnił, że można na niego liczyć, bo trafiał ważne rzuty w kluczowych momentach spotkania.
15 punktów (3/5 za trzy, 4/7 z gry), trzy asysty i trzy zbiórki - takimi statystyki może się pochwalić Brackins w tym spotkaniu.
- To był dobry dzień dla mnie. Czułem się pewnie na dystansie i wiedziałem, że kiedy będę miał pozycję to muszę rzucać. I tak też robiłem. W dodatku moi partnerzy też to czuli i chętnie dzielili się piłką - zaznacza Brackins, który zwrócił uwagę na świetną atmosferę, która panowała podczas tego spotkania.
- Bardzo dobrze czułem się w tej hali. Co prawda obiekt nie jest duży, ale bardzo przyjemnie się tutaj gra. Była sympatyczna atmosfera podczas tego meczu - ocenia amerykański podkoszowy.
Zielonogórzanie w Sopocie po dogrywce wygrali 89:88, mimo że w drugiej kwarcie przegrywali różnicą 12 punktów. - Mieliśmy spore problemy w drugiej kwarcie, kiedy to gospodarze mieli całkiem pokaźną serię punktową. Cieszę się jednak, że trzymaliśmy się razem i pociągnęliśmy ten wózek do końca. To ważna wygrana dla nas, bo końcówkę sezonu zasadniczego nie mieliśmy udanej. Cieszę się, że teraz przełamaliśmy się - podkreśla Brackins.