Aleksander Leńczuk: Wypełniłem swoją rolę w zespole

WKK ProBiotics Wrocław po dwóch horrorach prowadzi z MKS-em Dąbrowa 2-0 w serii. Cichym bohaterem drugiego spotkania został Aleksander Leńczuk, którego świetna passa pozwoliła wrócić WKK do gry.

WKK ProBiotics Wrocław wygrało dwie bitwy, ale nie wygrało jeszcze wojny. Po dwóch kolejnych dramatycznych meczach z MKS-em Dąbrowa Górnicza podopieczni trenera Pawła Turkiewicza mają komfort psychiczny przed wyjazdem na Górny Śląsk. Jednym z bohaterów drugiego meczu był Aleksander Leńczuk, który trzykrotnie trafił z dystansu w drugiej kwarcie. - Czy cichy bohater, nie. Wypełniłem swoją role w zespole, gdy przyszedł moment zwątpienia, wziąłem to na siebie, dostałem piłkę i pozostało "tylko" trafić. Dałem serię punktową, którą wróciliśmy do gry - przyznaje obrońca WKK.

Dla wrocławian to kolejne mecze przeciw dąbrowianom, które były istnymi horrorami. Wcześniej w sezonie zasadniczym również do ostatnich sekund ważyły się losy tych spotkań. - Dobrze, że to już jest za nami. Wygraliśmy dwa bardzo wyrównane mecze u nas, w tym jeden po dogrywce, co na pewno dodaje skrzydeł. Teraz jedziemy na ich teren, na bardzo ciężkie spotkanie, gdzie każda niczyja piłka musi być w naszych rękach - dodaje Leńczuk.

Aleksander Leńczuk został jednym z bohaterów drugiego meczu
Aleksander Leńczuk został jednym z bohaterów drugiego meczu

- Myślę, że ciśnienie, o którym mowa, spadnie, gdy wygramy trzeci mecz, ale zaraz potem kolejna seria i kolejne spięcie. Ciężko powiedzieć o komforcie psychicznym. Wiadomo, że gra się lepiej przy stanie 2-0 niż 0-2. Resztę zweryfikuje boisko - zapowiada zawodnik wrocławian. Zespół z Dąbrowa mimo bardzo wąskiego składu pokazała we we Wrocławiu mądry i poukładany basket. - W zespole MKS-u było pięciu doświadczonych zawodników stanowiących o sile tego zespołu, a reszta to młodzież, ale mimo to spodziewaliśmy się wojny na boisku - słusznie zauważył Leńczuk.

On sam w tym sezonie debiutuje na parkietach pierwszej ligi, a gra w play-off jest do tej pory największym wyzwaniem w jego karierze. - Gdy mówimy o uczuciu, to dla mnie nowe, bezcenne doświadczenie, bo pierwszy raz gram w play-offach I ligi. Było podekscytowanie i na pewno trochę dobrego stresu. Na boisku już nie miałem czasu na tremę, bo to by tylko przeszkadzało, za bardzo byłem skupiony na swoim zadaniu, żeby czuć się skrępowanym - powiedział sam zainteresowany. 

- Jedziemy tam, żeby zakończyć tę serię i przejść do kolejnej fazy rozgrywek, jedno jest pewne, ekipa z Dąbrowy u siebie, to twardy orzech do zgryzienia -
kończy odważnie Aleksander Leńczuk.

[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/url][/b]

Komentarze (0)