WKK ProBiotics Wrocław wygrało dwie bitwy, ale nie wygrało jeszcze wojny. Po dwóch kolejnych dramatycznych meczach z MKS-em Dąbrowa Górnicza podopieczni trenera Pawła Turkiewicza mają komfort psychiczny przed wyjazdem na Górny Śląsk. Jednym z bohaterów drugiego meczu był Aleksander Leńczuk, który trzykrotnie trafił z dystansu w drugiej kwarcie. - Czy cichy bohater, nie. Wypełniłem swoją role w zespole, gdy przyszedł moment zwątpienia, wziąłem to na siebie, dostałem piłkę i pozostało "tylko" trafić. Dałem serię punktową, którą wróciliśmy do gry - przyznaje obrońca WKK.
Dla wrocławian to kolejne mecze przeciw dąbrowianom, które były istnymi horrorami. Wcześniej w sezonie zasadniczym również do ostatnich sekund ważyły się losy tych spotkań. - Dobrze, że to już jest za nami. Wygraliśmy dwa bardzo wyrównane mecze u nas, w tym jeden po dogrywce, co na pewno dodaje skrzydeł. Teraz jedziemy na ich teren, na bardzo ciężkie spotkanie, gdzie każda niczyja piłka musi być w naszych rękach - dodaje Leńczuk.
- Myślę, że ciśnienie, o którym mowa, spadnie, gdy wygramy trzeci mecz, ale zaraz potem kolejna seria i kolejne spięcie. Ciężko powiedzieć o komforcie psychicznym. Wiadomo, że gra się lepiej przy stanie 2-0 niż 0-2. Resztę zweryfikuje boisko - zapowiada zawodnik wrocławian. Zespół z Dąbrowa mimo bardzo wąskiego składu pokazała we we Wrocławiu mądry i poukładany basket. - W zespole MKS-u było pięciu doświadczonych zawodników stanowiących o sile tego zespołu, a reszta to młodzież, ale mimo to spodziewaliśmy się wojny na boisku - słusznie zauważył Leńczuk.
On sam w tym sezonie debiutuje na parkietach pierwszej ligi, a gra w play-off jest do tej pory największym wyzwaniem w jego karierze. - Gdy mówimy o uczuciu, to dla mnie nowe, bezcenne doświadczenie, bo pierwszy raz gram w play-offach I ligi. Było podekscytowanie i na pewno trochę dobrego stresu. Na boisku już nie miałem czasu na tremę, bo to by tylko przeszkadzało, za bardzo byłem skupiony na swoim zadaniu, żeby czuć się skrępowanym - powiedział sam zainteresowany.
- Jedziemy tam, żeby zakończyć tę serię i przejść do kolejnej fazy rozgrywek, jedno jest pewne, ekipa z Dąbrowy u siebie, to twardy orzech do zgryzienia - kończy odważnie Aleksander Leńczuk.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]