Tarnobrzeżanie fatalnie rozpoczęli sobotnie spotkanie, bo po pierwszej kwarcie przegrywali już 12:27, ale z biegiem czasu goście poprawili swoją grę i zaczęli odrabiać straty. W połowie trzeciej kwarty "Jeziorowcy" dogonili gospodarzy, ale w końcówce skuteczniejszym zespołem okazał się Asseco Gdynia.
- Zaczęliśmy ten mecz naprawdę bardzo kiepsko. Zaczęliśmy gonić rywala, co nam się udało, ponieważ doprowadziliśmy do remisu, ale wówczas Asseco zdobyło kilka ważnych punktów, co przesądziło o losach spotkaniach. Szczególnie te "trójki" były decydujące. To pozwoliło im w tym spotkaniu wygrać - komentuje Szymon Łukasiak, który w sobotnim spotkaniu rzucił siedem punktów. Polski podkoszowy dość dobrze radził sobie w pojedynkach indywidualnych z Ovidijusem Galdikasem.
Ze zdaniem Łukasiaka zgadza się jego klubowy kolega - Jakub Patoka. - Graliśmy jak równy z równym do samego końca. Gospodarze mieli nieco lepszą skuteczność na samym początku - wpadło im kilka "trójek" i zbudowali przewagę. Później się nieco otrząsnęliśmy i w drugiej połowie nasza gra wyglądała znacznie lepiej niż w pierwszej. Nie dawaliśmy im rzucać łatwych punktów, przeważnie ich rzuty były z ręką na twarzy. Według mnie zabrakło nieco szczęścia w końcówce - uważa 20-letni gracz Jeziora.
Tarnobrzeżanie w sobotę grają na własnym parkiecie ze Śląskiem Wrocław, który aspiruje do gry w play-offach.