San Antonio Spurs dopełnili dzieła i po raz czwarty w trwających rozgrywkach pokonali Dallas Mavericks. Drużyna prowadzona przez Gregga Popovicha przy okazji czwartkowego sukcesu wygrała już trzydziesty mecz na wyjeździe w sezonie zasadniczym. W historii najlepszej ligi świata dokonało tego tylko trzynaście klubów.
Świetną partię pod nieobecność Tony'ego Parkera rozegrał Patrick Mills. Australijczyk wywalczył 26 punktów i 6 asyst, trafiając przy tym 6 na 11 oddanych rzutów zza łuku. 16 oczek i 16 zbiórek dodał Kawhi Leonard. O jedną zebraną piłkę mniej miał natomiast Tim Duncan, który umieścił w koszu 7 na 12 prób z pola i 6 na 9 z linii rzutów wolnych.
Dallas Mavericks legitymują się w tym momencie bilansem 48-32 i cały czas nie mogą być pewni awansu do fazy play-off. Po piętach depczą im Memphis Grizzlies (46-32). Swojej drużyny przed klęską nie zdołał uratować tym razem Dirk Nowitzki, autor dziewiętnastu punktów. 24 oczka miał Monta Ellis, ale Mavs trafili tylko 5 trójek przy szesnastu skutecznych rzutach rywali.
- Mamy robotę do wykonania. Jedynym z naszych celów jest awans do play-off. Później będziemy rozmawiać o bezpośrednich starciach. Teraz musimy wygrać dwa spotkania - przekonuje trener gospodarzy - Rick Carlisle.
Dallas Mavericks - San Antonio Spurs 100:109 (22:30, 29:19, 21:34, 28:26)
(Ellis 24, Nowitzki 19, Calderon 14 - Mills 26, Duncan 20, Leonard 16)
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Świetne widowisko w ORACLE Arena! Może niekoniecznie chodzi tutaj o poziom sportowy (bo ten był mizerny), ale o poziom emocji, jaki dostarczyły kibicom obydwie drużyny. Golden State Warriors i Denver Nuggets o triumf w czwartkowym spotkaniu walczyli do samiutkiego końca. Nikt nie chciał odstąpić pola.
Kalifornijski parkiet z tarczą opuszczali ostatecznie przyjezdni. Wszystko za sprawą ostatniego rzutu Kennetha Farieda! "Manimal" umieścił piłkę w koszu na niespełna 2 sekundy przed ostatnią syreną, ustalając wynik meczu.
Bohaterem mógł zostać Stephen Curry, który w czwartej kwarcie zdobył ostatnie 8 punktów swojej drużyny. Tłum zgromadzony w domowej hali Wojowników uciszył jednak wspomniany wyżej Faried. Drużyna z Golden State plasuje się obecnie na szóstym miejscu w Konferencji Zachodniej (48-30). Za nimi są Phoenix Suns (47-31) i Dallas Mavericks.
Bryłki do 35. sukcesu w sezonie poprowadził Timofey Mozgov. Genialny Rosjanin zapisał na swoim koncie 23 punkty i aż 29 zbiórek (!), trafiając przy tym 10 na 15 oddanych rzutów z gry. To najlepszy występ w karierze 27-letniego podkoszowego.
20 oczek dla zwycięzców dorzucił jeszcze Randy Foye, a 18 i 17 zebranych piłek Kenneth Faried. Najskuteczniejszym graczem gospodarzy był naturalnie Curry, autor dwudziestu czterech punktów. Co ciekawe, to już trzecia konfrontacja obu ekip (na cztery zaplanowane w sezonie zasadniczym). Dwukrotnie triumfowali Denver Nuggets.
Golden State Warriors - Denver Nuggets 99:100 (28:15, 25:28, 22:30, 24:27)
(Curry 24, Thompson 21, O'Neal 12 - Mozgov 23, Foye 20, Faried 18)