Politechnika Poznańska - Prokom II Trefl Sopot 84:61

Koszykarze Politechniki Poznańskiej pokonali w sobotni wieczór rezerwy Prokomu Trefla Sopot 84:61, choć do przerwy dość niespodziewanie to goście mieli dużo więcej do powiedzenia na parkiecie.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

Mecz miał dwa oblicza. Pierwszą połowę wygrali goście, chociaż początek przebiegał pod dyktando gospodarzy, którzy po 3 minutach prowadzili 11:4. Żywiołowo grający sopocianie często rzucali z dystansu, piłka nie chciała jednak wpadać do kosza. Odmieniło się to w połowie kwarty ? świetna gra Piotra Stelmacha (10 pkt w pierwszej kwarcie) oraz punkty Pawła Bacha i Daniela Wilkusza sprawiły, że to rezerwy Prokomu na pierwszą przerwę schodziły prowadząc 2 punktami. Jeszcze lepiej goście zagrali w drugiej odsłonie, często wyprowadzali kontry, grali długie akcje w ataku. Skuteczność sopocian pozostawiała wiele do życzenia, ale i tak była o niebo lepsza niż gospodarzy, którzy momentami grali wręcz katastrofalnie ? trafili zaledwie jeden z dziewięciu rzutów za trzy, przegrali także rywalizację na tablicach, mieli sporo prostych strat. W efekcie na przerwę schodzili przegrywając 31:39.

Trener Tomasz Cichocki musiał powiedzieć swoim zawodnikom sporo gorzkich słów bo po przerwie zagrali zupełnie inaczej. Wprawdzie pierwsze trzy punkty zdobyli goście, ale potem kolejne 5 minut Politechnika wygrała 21:2 i było praktycznie po meczu, bo z gości zeszło powietrze. Trudno im się dziwić, bo cztery celne trójki z rzędu mogłyby pogrążyć każdy, nawet najbardziej doświadczony, zespół. Do końca tej kwarty gospodarze zwiększyli jeszcze prowadzenie do 12 punktów, w ostatniej kwarcie trener Cichocki dał pograć zawodnikom rezerwowym, którzy powiększyli jeszcze przewagę.

- Wytrzymaliśmy dwie kwarty, w których Politechnika nas zlekceważyła - mówił po meczu Janusz Kociołek, trener Prokom II Trefl Sopot. - Gospodarze chcieli spokojnie i jak najmniejszą ilością sił wygrać ten mecz. W pierwszej połowi wchodził nam rzut, gospodarzom mniej. Dopiero w trzeciej i czwartej kwarcie Politechnika zaczęła grać swoje. Szkoda, że moi chłopcy w drugiej połowie nie chcieli walczyć, pogodzili się, że grają z lepszym rywalem i skończyło się bardzo źle, bo drugie 20 minut przegraliśmy 31 punktami.. W trakcie i po meczu trener miał sporo pretensji do swoich graczy, mimo że nikt nie spodziewał się, że goście mogą wywieźć z Poznania 2 punkty. - Zawsze liczę, że można wygrać, bo I liga jest wyrównana. Mecz inaczej by wyglądał, gdyby mój młody zespół krył tak agresywnie jak "dziadkowie" z Poznania. Skoro oni mogli w trzeciej i czwartej tak grać, to ja mogę tylko żałować, że moi zawodnicy nie chcieli - zakończył.

- Nasi goście to są najlepsi młodzi zawodnicy zebrani z całego kraju. Postawili nam wysoko poprzeczkę - komplementował rywali Tomasz Cichocki. - Dziś w pierwszej połowie było widać jak ważnym dla nas zawodnikiem jest Joe McNaull. Na mecz z Zieloną Górą będzie jednak gotowy, w przyszłym tygodniu wróci do treningów, a te kilka dni przerwy na pewno dobrze mu zrobią. Pod nieobecność McNaulla szansę gry dostał Adam Baganc, który wcześniej grywał zaledwie po kilka minut. - Ostatnio miałem do niego sporo pretensji, ale zarówno w Rzeszowie, jak i tutaj zagrał poprawnie, na swoim poziomie- ocenił trener poznaniaków.

Politechnika Poznańska - Prokom II Trefl Sopot 84:61 (22:24, 9:15, 29:9, 24:13)

Politechnika: Prus 16 (1x3), Wiekiera 16 (1x3), Stokłosa (1x3), Bogdan 12 (2x3), Baganc 6, Sulowski 6 (1x3), Smorawiński 4, Semmler 4, Radwan 3, Skowroński 2, Dudek 1.

Prokom II: S. Sikora 12 (2x3), Stelmach 11, Wilkusz 9 (1x3), Bach 9, Grzesiński 5, Kobus 5, Ł. Sikora 3, Świętoński 3, Mysłowiecki 2, Puncewicz 2, Stech 0, Kietliński 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×