Osłabiona brakiem dwóch środkowych Rosa Radom nie miała wielu argumentów w sobotnim starciu i przegrała z PGE Turowem w Zgorzelcu. W pewnym momencie trzeciej kwarty wicemistrz Polski, a zarazem aktualny lider Tauron Basket Ligi, prowadził nawet 75:47. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 92:79 dla PGE Turowa.
- Na pewno wpływ na ten wynik miały dwie rzeczy: nasza słaba obrona oraz wąska rotacja, choć ta słaba obrona również wynikała z naszych braków kadrowych. Turów zagrał bardzo dobrze w pierwszej kwarcie, zagrał bardzo szybko i agresywnie i choć spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy, to jednak nie umieliśmy zareagować - tłumaczy Piotr Kardaś, obrońca Rosy Radom.
Radomianie przegrali zbiórkę 28:30, a także zdobyli mniej punktów spod kosza (28:48) niż gospodarze. Brak Kirka Archibeque'a i Huberta Radke był zatem aż nadto widoczny.
[i]
- Kirk to taki zawodnik, który nie tylko daje nam zbiórki, czy punkty spod kosza. Daje nam wielką pewność w ataku i sprawia, że możemy grać zbilansowaną koszykówkę. Samym obwodem jest bardzo ciężko wygrywać -[/i] dodaje Kardaś.
Rosa Radom ma obecnie tyle samo punktów, co Anwil Włocławek. Na szóstym miejscu w tabeli jest ekipa Energi Czarnych Słupsk ze stratą dwóch oczek do obu zespołów. W razie zrównania punktów w najkorzystniejszej sytuacji są włocławianie, którzy mają lepszy bezpośredni bilans obiema drużynami. W najgorszej - właśnie Rosa, która w szóstkach wysoko przegrała z Energą Czarnymi.
- Na razie nie patrzymy na tabelę, nie koncentrujemy się na tym z kim będziemy grać w play-off. To nie ma większego znaczenia. Wychodzimy na każdy kolejny mecz chcąc wygrać i nadal walczymy o jak najwyższe miejsce przed play-off. W tej części sezonu z pewnością będziemy występować już w pełnym składzie, więc nie ma co nas skreślać - kończy Kardaś.