Stelmet co prawda stara się o pierwszą pozycję przed play-offami, ale to PGE Turów Zgorzelec rozdaje karty w tej walce. Jeśli podopieczni Miodraga Rajkovicia wygrają dwa spotkania (w czwartek grają we Włocławku), to utrzymają miano pierwszej drużyny po drugiej części sezonu. Stelmet musi tak naprawdę liczyć na potknięcie ekipy ze Zgorzelca. Zielonogórzanie w środę zrobili taki mały krok w kierunku pierwszego miejsca - pokonali Energę Czarnych Słupsk 77:73.
- Przyjechaliśmy do Słupska w jednym celu - po zwycięstwo. Tego nie ukrywaliśmy i można powiedzieć, że zadanie wykonaliśmy. Wydaje mi się, że mecz mógł się podobać, bo było w nim sporo walki - podkreśla Kamil Chanas, który w Słupsku w ciągu 15 minut zdobył 10 punktów (2/3 za dwa, 2/2 za trzy) i dołożył cztery zbiórki.
- Ten mecz był takim przedsmakiem play-offów. Prawda jest taka, że wyniki tych spotkań nic nie zmieniają i jesteśmy nieco w takim stanie oczekiwania. Przed nami jeszcze jedno starcie i play-offy. Nie możemy się już tego doczekać - zaznacza rzucający obrońca Stelmetu Zielona Góra.
Pięciu zawodników w ekipie z Winnego Grodu uzyskało podwójną zdobycz. Najwięcej punktów zdobył Przemysław Zamojski, autor 13 oczek.
W niedzielę zielonogórzanie zagrają na własnym parkiecie z Rosą Radom.