W niedzielę podopieczni Miliji Bogicevicia zakończyli grę w górnych "szóstkach". Włocławianie co prawda przegrali z Treflem Sopot, ale ta porażka ostatecznie nie miała wpływu na ich położenie w tabeli Tauron Basket Ligi. - To był taki mecz, w którym mogliśmy udoskonalić pewne rzeczy, z kolei inne mogliśmy naprawić. Wiadomo, że chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale traktowaliśmy je bardziej szkoleniowo, tak aby być jak najlepiej przygotowanym do play-offów. Przegraliśmy ten pojedynek, ponieważ graliśmy za mało zespołowo. Musimy to zmienić w naszej grze, jeśli chcemy coś ugrać w play-offach - zaznacza Paul Graham, gracz Anwilu Włocławek. Amerykanin w tym spotkaniu uzyskał dziewięć oczek w ciągu 26 minut spędzonych na parkiecie.
Włocławianie dobrze rozpoczęli niedzielny pojedynek, ale im dłużej trwało spotkanie, gospodarze zaczęli przejmować inicjatywę. Kluczowa dla losów meczu okazała się trzecia kwarta, którą sopocianie wygrali 21:11. - W pierwszej połowie graliśmy naprawdę dobrze, ale ciężko powiedzieć co się stało w drugiej odsłonie. To trzeba jak najszybciej poprawić, bo w play-offach nie możemy sobie na takie coś pozwolić - podkreśla Graham, który z uznaniem wypowiada się na temat Trefla Sopot.
- Trefl Sopot to jak na polskie warunki markowy zespół, który wielokrotnie w tym sezonie udowadniał swój charakter. Nie inaczej było w niedzielę, kiedy przegrywali, a mimo wszystko się podnieśli i wygrali z nami ten mecz. Staraliśmy się nawiązać z nimi walkę, ale oni grali naprawdę dobrą, zespołową koszykówkę. Ciężko było nam ich zatrzymać - uważa Graham.
Włocławianie w ćwierćfinale zmierzą się z Rosą Radom, która sezon zakończyła na piątym miejscu. Bilans bezpośrednich spotkań przemawia jednak za Anwilem, który wygrał trzy z czterech meczów. - Mieliśmy sporo zmian w trakcie sezonu, ale wierzę, że teraz przyszedł czas, w którym pokażemy na co nas stać. Jestem przekonany, że będziemy walczyć do samego końca i udanie zakończymy ten sezon - komentuje Graham.