Przed rozpoczęciem obecnego sezonu w Stalowej Woli doszło do sporych zmian. Z zespołem pożegnało się kilku graczy. Jednak zarząd postanowił wzmocnić drużynę sprowadzając m.in. znanych z występów w Stalowej Woli Adriana Czerwonkę, Piotra Ucinka, czy wychowanka Stalówki Michała Wołoszyna. Z takim personalnym składem Stal miała walczyć o awans. - Naszym celem jest zajęcie miejsca w pierwszej czwórce. Co potem? Zobaczymy jak się losy potoczą - mówił na początku rozgrywek szkoleniowiec klubu z ulicy Hutniczej, Leszek Kaczmarski. Jednak Kaczmarski został prezesem i postanowił zrezygnować z trenowania zespołu oddając stery Bogdanowi Pamule.
Rezygnacja Leszka Kaczmarskiego zbiegła się z odejściem Adriana Czerwonki. Powodem są zaległości finansowe wobec koszykarzy. A miało być tak pięknie. Prezydent miasta, Andrzej Szlęzak w zamian za dwa miejsca w zarządzie klubu obiecał przekazać 500 tysięcy złotych na sekcję koszykówki. Wobec faktu zaległości płacowych na obietnicach się skończyło.
Dużym problem są także kontuzje w drużynie. - Od początku sezonu nie trenujemy w pełnym składzie. Chłopcy jednak powoli dochodzą do zdrowia. Te kontuzje to duży problem - stwierdził Pamuła. Do formy dochodzą powoli Wołoszyn i Adam Lisewski. Przez długi czas grać nie będzie mógł lider zespołu, Paweł Pydych. Nie wiadomo, kiedy zagra także Maciej Klima. Mówi się, że sezon dla tego gracza jest już stracony i klub zainteresował się Tomaszem Andrzejewskim. Teraz jednak Stal będzie musiała szybko załatać lukę po odejściu Czerwonki.
W grze Stalówki widać błędy. - Wiemy co musimy wyeliminować - dodał Pamuła. Brak jest także lidera, którym niewątpliwie był Paweł Pydych. Nie ma także ambicji i woli walki jaką charakteryzowała się drużyna z Podkarpacia w poprzednich sezonach. Zespól nie stanowi już kolektywu. Jest zbyt wiele indywidualności, a co za tym idzie jest brak zespołowości. Jeśli Stal ma liczyć się w walce o awans Bogdan Pamuła musi szybko znaleźć jakieś wyjście z tej nieciekawej sytuacji.