Bartosz Sarzało pożegnał się ze starogardzką publicznością

W niedzielę, występem przeciwko Kotwicy, Bartosz Sarzało pożegnał się ze starogardzką publicznością. Gracz zakończył profesjonalną karierę sportową, lecz dalej aktywnie będzie zajmował się koszykówką.

- Z pewnością coś się skończyło, czuję się jednak spełniony - mówi nam Bartosz Sarzało. - Dwa lata temu wracałem do Polpharmy z drugoligowego zespołu, jako zawodnik, który miał być przydatny tylko na treningach. Fakt, w tym sezonie odgrywałem dość ważną rolę w zespole, szczególnie w pierwszej części. Dodatkowo zostałem wybrany przez chłopaków kapitanem drużyny, był to dla mnie ogromny zaszczyt i spełnienie marzeń. Z boiska schodziłem jednak w niedzielę z przeświadczeniem, że przede mną kolejne wyzwania, równie inspirujące - dodaje.
[ad=rectangle]
W rozgrywkach 2013/2014 wychowanek Polpharmy, rodowity starogardzian notował średnio 4,8 pkt i 2,1 zbiórki, podczas 17 minut gry. Czy nie żal mu kończyć zawodową przygodę z koszykówką?

- Najlepszy moment, który zawsze będę pamiętał to awans do PLK - wspomina Sarzało. - Czekaliśmy wszyscy na to bardzo długo, próbowaliśmy, aż się w końcu udało. A co było najgorsze? Tego już nie chcę rozgrzebywać, niech to wszystko zostanie moją tajemnicą. Z pewnością jest czego żałować, ale przyszedł taki czas, w którym należało wybrać, bo sport zawodowy jest dużym obciążeniem. Przez ostatnie 2 lata łączyłem też zawodową koszykówkę z pracą, którą można nazwać pełnoetatową. Wychodziłem z domu o 7 rano, a wracałem przed 21, po 2 treningach i 7-8 godzinach przed komputerem. Wypełniłem jednak wszystkie obowiązki, które nałożył na mnie klub i to jest najważniejsze. Czas jednak na zmiany, gdyż taki tryb najbardziej odbijał się na moich najbliższych. W zespole są utalentowani gracze na mojej pozycji i nie ma sensu, abym zabierał im minuty. Minuty na parkiecie dla Kacpra Radwańskiego i Filipa Struskiego zaprocentują zdecydowanie szybciej, niż to się wszystkim wydaje - podkreśla.

- Nie ma sensu, abym zabierał minuty - opowiada nam Bartosz Sarzało
- Nie ma sensu, abym zabierał minuty - opowiada nam Bartosz Sarzało

Już od czerwca ruszy projekt szkolenia młodych zawodników "Z Tradycją w Przyszłość", którego częścią jest Bartosz Sarzało. 31-latek marzy o wychowaniu swoich następców.

- Projekt polega na połączeniu dwóch utalentowanych drużyn 16 i 17-latków, a także kilku talentów z zewnątrz - opowiada nam koszykarz. - Stworzymy z nich drużynę, w której optymalnie będą oni mogli rozwijać swoje umiejętności. Będziemy trenować w warunkach, na które może sobie pozwolić tylko kilka ośrodków młodzieżowych w Polsce. W moim przypadku było tak, że zamiast zostać nauczonym pewnych podstawowych umiejętności w wieku 16-20 lat, musiałem do nich sam dochodzić w wieku 25-30 lat. Chcemy uniknąć takiej sytuacji w przypadku naszych podopiecznych, pozwalając im w ten sposób łatwiej wkroczyć do dorosłej koszykówki. W ciągu kilku lat chcemy objąć naszym programem również młodszych graczy. Mamy trzech trenerów, przemyślany program treningowy, warunki do pracy, ale przede wszystkim chęci i zapał do pracy, dlatego musi nam się udać - zakończył.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas

Źródło artykułu: