Michał Nowakowski: Przeszkadzałem zespołowi

Michał Nowakowski po miesiącu przerwy wrócił na parkiety Tauron Basket Ligi. Polski podkoszowy nie zaliczy jednak do udanych spotkania, które odbyło się w Ergo Arenie.

W kwietniu Michał Nowakowski nabawił się kontuzji kolana. Badania wykazały, że gracz ma rozwarstwienie ścięgna podrzepkowego. Wówczas wydawało, że zawodnik najwcześniej będzie mógł wrócić na rywalizację w półfinale. Tymczasem po rehabilitacji okazało się, że Nowakowski jest w stanie grać już w ćwierćfinale przeciwko Treflowi Sopot. Trener Andrej Urlep wystawił podkoszowego jednak dopiero w drugim spotkaniu. Jednak o tym meczu gracz będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. W trzy minuty złapał pięć przewinień i musiał opuścić parkiet!

[ad=rectangle]

- Lekarz przed pierwszym meczem powiedział mi, że nie ma żadnych przeciwwskazań, żebym wrócił na parkiet. Trener w piątek jeszcze mnie nie desygnował na boisko. Odbyłem jednak tylko kilka treningów z drużyną i może trener nie chciał ryzykować? W niedzielę pojawiłem się na parkiecie, ale mogę śmiało powiedzieć, że przeszkadzałem swojemu zespołowi. Przepraszam drużynę, że tak słabo się zaprezentowałem - mówi w rozmowie z naszym portalem Michał Nowakowski, gracz Energi Czarnych.

Słupszczanie po dwóch meczach przegrywają 0:2 i ich położenie jest już naprawdę trudne. Potrzebują dwóch zwycięstw u siebie, żeby wrócić na piąte spotkanie do Sopotu.

- W drugim spotkaniu przydarzały się nam głupie błędy w tym drugim spotkaniu, które na co dzień nam się nie przytrafiają - zaznacza Nowakowski, który obiecuje, że w środę Czarni będą bili się do ostatniego gwizdka.

- Niestety nie udało się nam odnieść zwycięstwa na parkiecie w Ergo Arenie. Nie zrealizowaliśmy zadania, które sobie postawiliśmy. Wracamy do Słupska - do naszej hali. W Gryfii nie przegrywamy meczów. Obiecuję, że zostawimy na boisku jeszcze więcej serca, płuc, a jak trzeba to nawet... krew - podkreśla Nowakowski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)