Drużyna z Radomia w końcu pokonała Anwil. Cztery wcześniejsze konfrontacje obu ekip - dwie w lidze szóstek i dwie rozpoczynające ćwierćfinałową rywalizację - zakończyły się bowiem zwycięstwami Rottweilerów. Choć dostarczyły wielu emocji, ostatecznie triumfowali podopieczni Miliji Bogicevicia. We wtorkowe popołudnie Rosa w końcu przerwała tę kiepską dla siebie passę, wygrywając 86:74.
[ad=rectangle]
W pewnym momencie gospodarze prowadzili nawet dwudziestoma punktami, lecz w czwartej kwarcie przyjezdni odrobili część strat. - W play-offach nieważne jest to, jaką różnicą wygrywamy. Istotna jest wygrana - podkreślił Piotr Kardaś.
Kapitan dał dobrą zmianę, w ciągu 10,5 minuty zdobywając 3 "oczka" dzięki próbie z dystansu. Jego głównym zadaniem było jednak uspokojenie gry radomskiego zespołu. - Byliśmy w dobrej dyspozycji, bo tak też nastawiliśmy się przed tym meczem. Mieliśmy świadomość tego, że mamy szansę pokonać Anwil - zaznaczył.
W czwartek oba zespoły wybiegną na parkiet hali MOSiR-u po raz kolejny. - Czekamy teraz na czwarte spotkanie i liczymy na to, że zagramy w niedzielę we Włocławku - zapowiedział Kardaś. Jego zdaniem, kluczowe dla końcowego rezultatu znów powinno okazać się maksymalne utrudnienie boiskowego życia rywalom. - Anwil gra "siódemką" graczy, którzy coraz mocniej będą odczuwać zmęczenie - zakończył.