Na początku lutego Indiana Pacers zdecydowali się podpisać kontrakt z Andrew Bynumem i mówiło się nawet, że środkowy może być kluczowym elementem do tego, by w play-offach sprostać Miami Heat.
Nic bardziej mylnego. Kolana koszykarza nie pozwoliły mu na zbyt wiele. Wystąpił w zaledwie dwóch spotkaniach w barwach Pacers i notował średnio 11,5 punktu oraz 9,5 zbiórki. Lekarze nie byli w stanie postawić go na nogi, a prezydent organizacji, Larry Bird, ogłosił, że to koniec przygody Bynuma w Indianie.
[ad=rectangle]
- Chcemy podziękować Andrew i naszemu personelowi medycznemu, który próbował rozwiązać problemy z jego kolanami. Życzymy mu wszystkiego najlepszego w przyszłości - powiedział Bird.
Warto zaznaczyć, że od kiedy środkowy został wytransferowany z Los Angeles Lakers, w przeciągu dwóch sezonów wystąpił w zaledwie 29 meczach. Bardzo prawdopodobne, że nie zobaczymy go już na parkietach ligi NBA. Niespełna 27-latek w stosunkowo krótkim czasie nadszarpnął zaufania włodarzy trzech zespołów. Trudno spodziewać się, by ktoś zdecydował się jeszcze postawić na niego.