Heat wciąż niepokonani, zwycięstwo Spurs

Miami Heat w trwających play-offach są jak na razie nie do zatrzymania. Obrońcy tytułu wygrali już szósty mecz z rzędu i pewnie zmierzają ku finałowi Konferencji Wschodniej.

Szósta bezpośrednia konfrontacja obu ekip w sezonie 2013/2014, dopiero drugie zwycięstwo Miami Heat, ale już drugie w półfinałach Konferencji Wschodniej. Brooklyn Nets pokonywali Żar aż czterokrotnie w rozgrywkach regularnych, ale cóż z tego w tym momencie?

Miami Heat w nocy z czwartku na piątek po raz drugi obronili parkiet AmericanAirlines Arena, co przed wyjazdem w Nowym Jorku stawia ich w komfortowej sytuacji. Obrońcom tytułu końcowy sukces nie przyszedł jednak łatwo. Po słabej postawie w pierwszej połowie, zadecydował progres w drugiej. - Spodziewaliśmy się, że będzie to harówka. W tym meczu musieliśmy wypruwać sobie żyły - powiedział trener gospodarz, Erik Spoelstra.

[ad=rectangle]
Kluczowa dla drugiego pojedynku półfinałowej rywalizacji okazała się czwarta kwarta. Miejscowi z Florydy wygrali ten fragment 25:15, a cały mecz 94:82. 22 oczka dla swojej drużyny zdobył LeBron James, który czwartkowego występu nie można zaliczyć jednak do udanych. 29-latek przestrzelił wszystkie trzy rzuty zza łuku i popełnił dwie starty - ponadto miał "tylko" 4 zbiórki i 3 asysty.

Prawdziwym x-factorem okazał się natomiast Ray Allen. Weteran parkietów NBA wszystkie swoje 13 punktów wywalczył w drugiej połowie, a do tego zdołał zebrać aż 8 piłek w niespełna 28 minut spędzonych na palcu boju. - To jest ta część sezonu, dla której przygotowujemy nasze ciała. To czas, kiedy zaczynamy grać coraz lepiej. Powiem trenerowi Spo, że jestem na to przygotowany. W każdej chwili jestem gotowy - mówił po meczu Sugar Ray.

Po stronie przyjezdnych z Big Apple zawiódł szczególnie Deron Williams. Rozgrywający miał 0/9 z gry, a tylko dwie na osiem oddanych prób z pola umieścił w koszu Kevin Garnett. Po 13 oczek zdobyli Paul Pierce oraz Joe Johnson. 15 ze swoich dwudziestu punktów w pierwszej połowie meczu skompletował natomiast reprezentant Bośni i Hercegowiny - Mirza Teletović.

Dwa kolejne pojedynki rywalizacji odbędą się w nowojorskiej Barclays Center - w sobotę i poniedziałek.

Miami Heat - Brooklyn Nets 94:82 (15:21, 30:25, 24:21, 25:15)

(James 22, Bosh 18, Wade 14 - Teletovic 20, Livingston 15, Pierce 13, Johnson 13)

Stan rywalizacji: 2:0 dla Miami Heat

Portland Trail Blazers byli objawieniem pierwszej rundy tegorocznej fazy play-off, ale w drugiej radzą sobie już o wiele gorzej. San Antonio Spurs w czwartek trafili ponad połowę rzutów z gry (48/90), 12 trójek, stracili zaledwie 8 piłek, wygrali drugą kwartę 41:25, a w serii prowadzą już 2:0.

Świetną partię rozegrał Kawhi Leonard, autor dwudziestu punktów i pięciu zbiórek na 100-procentowej skuteczności rzutów za trzy. Po 16 dodali Tony Parker i Manu Ginobili. Ten pierwszy miał jeszcze 10 asyst. Nie zawiedli również zmiennicy - 13 oczek zdobył Marco Belinelli, a 12 Patrick Mills. - Nie mielibyśmy przewagi własnego parkietu, gdyby nie było tutaj tych ludzi - chwalił rezerwowych szkoleniowiec Spurs, Gregg Popovich.

Jeśli chodzi o graczy drugiego planu po przeciwnej stronie parkietu, to 5 na 5 rzutów z gry trafił mało znany szerszemu gronu Will Barton (13 punktów). Rozczarowali jednak starterzy Smug. Kolejny występ poniżej oczekiwań zanotował LaMarcus Aldridge, który umieścił w koszu zaledwie 6 na aż 23 oddane próby z pola. 19 oczek na równie słabej skuteczności miał Damian Lillard. Dobrze zagrał tylko Nicolas Batum. Francuz popełnił co prawda 5 strat, ale przestrzelił ponadto tylko 3 rzuty na 12 oddanych, zebrał 9 piłek i był w sumie najlepszym strzelcem przyjezdnych (21 punktów).

Rywalizacja z San Antonio przenosi się teraz do Moda Center i stanu Oregon. Przed Portland Trail Blazers bardzo trudne zadanie. Jeśli chcą utrzymać się w walce, której stawką jest awans do finału Konferencji Zachodniej, muszą wygrać chociażby jedno spotkanie. Pojedynki odbędą się 10 i 12 marca.

San Antonio Spurs - Portland Trail Blazers 114:97 (29:26, 41:25, 17:20, 27:26)

(Leonard 20, Parker 16, Ginobili 16, Belinelli 13 - Batum 21, Lillard 19, Aldridge 16)

Stan rywalizacji: 2:0 dla San Antonio Spurs

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (5)
avatar
Bubas
9.05.2014
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Widać było frustrację chłopaków z Portland. Dla dobra widowiska liczę jednak, że Lillard albo Aldgrige trafią w tej serii na swój dzień konia i wyrwą jeden lub dwa mecze Ostrogom. Potwierdza si Czytaj całość
avatar
MaroNBA
9.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
avatar
Andre.
9.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
pisałem już wcześniej, Spurs się rozpędzają. w finale Zachodu będą musieli koniecznie wygrać jak najszybciej, bo Heat maksymalnie 6 meczów zagrają, nie więcej. chyba że na stałe obudzi się Roy Czytaj całość
avatar
Pruchin
9.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nets wygrają coś u siebie? Spurs niszczy Portland masakrycznie. Pedro gratki:)