Piąty mecz półfinałów Konferencji Zachodniej dostarczył kibicom na całym świecie niewiarygodnych emocji. Oklahoma City Thunder po surrealistycznym scenariuszu pokonała w Chesapeake Energy Arena Los Angeles Clippers. O tym spotkaniu będzie się dyskutować jeszcze bardzo, bardzo długo. Niekoniecznie jednak z powodów czysto sportowych.
Przyjezdni z Hollywood na niespełna 50 sekund przed zakończeniem konfrontacji prowadzili aż 104:97. Nikt ze zgromadzonych w hali nie przypuszczał wówczas, że może być świadkiem istnego cudu - odrobić 7 punktów w tak krótkim odstępie czasowym? Nierealne? A jednak.
Szalony pościg Thunder od trójki rozpoczął Kevin Durant. 25-latek szybko dołożył jeszcze layupa w kontrataku po niecelnej próbie Jamala Crawforda i z przegranego meczu zrobiło się już zaledwie 104:102 dla przyjezdnych! Na zegarze pozostawało jednak tylko 13 sekund, a piłkę mieli Clippers.
[ad=rectangle]
Antybohaterem wtorkowych wydarzeń w Oklahoma City został jeden z najlepszych graczy w NBA - Chris Paul. Rozgrywający najpierw stracił piłkę, a później faulował Russella Westbrooka przy rzucie trzypunktowym! Temu nie zadrżała ręka, dzięki czemu dokonał się wspomniany wyżej cud - 7 punktów w 50 sekund odrobione.
W międzyczasie doszło jeszcze do kuriozalnej sytuacji z udziałem arbitrów. Reggie Jackson przy próbie wjazdu pod kosz wypuścił piłkę z rąk, a ta znalazła się na aucie i zgodnie z zasadami powinna powędrować do graczy w niebieskich koszulkach z napisem Clippers. Sędziowie uznali jednak inaczej.
- Zostaliśmy okradzeni - powiedział po meczu trener LA Clippers, Doc Rivers - Wszyscy na arenie widzieli, że piłka powinna należeć do nas. Ta sytuacja może definitywnie przesądzić o wyniku serii i to nie jest w porządku - kontynuował szkoleniowiec.
Mimo wszystko nie był to koniec emocji. CP3 w ostatniej akcji meczu miał jeszcze szansę odwrócić losy pojedynku na korzyść swojej drużyny, ale popełnił fatalny w skutkach błąd i nie zdołał nawet oddać potencjalnego game-winnera. Mówił później, że to 40 sekund było dla niego najtrudniejszą rzeczą z jaką miał do czynienia w zawodowej koszykówce.
Thunder do arcyważnego zwycięstwa poprowadził Russell Westbrook, który był zdecydowanie najlepszym graczem na parkiecie. Absolwent uczelni UCLA zdobył aż 38 punktów, 14 z linii rzutów wolnych. 27 oczek, 10 zbiórek i 5 asyst dołożył KD. MVP tegorocznych rozgrywek zasadniczych umieścił w koszu jednak tylko 6 na 22 oddane próby z gry.
Po stronie Clippers 24 punkty i 17 zebranych piłek zapisał na swoim koncie Blake Griffin. 17 oczek miał Paul, 16 J.J. Redick, a 16 ze swoich dziewiętnastu w drugiej połowie zdobył Jamal Crawford. Brzemienne w skutkach okazały się problemy z faulami DeAndre'a Jordana. Center we wtorek spędził na placu boju niespełna 20 minut, oddając tylko jeden rzut do kosza.
- Wrócimy do Los Angeles i będziemy gotowi do gry - zapewnia mimo wszystko szkoleniowiec Clippers. Kolejne, szóste spotkanie emocjonującej rywalizacji odbędzie się już 15 maja w Staples Center.
Oklahoma City Thunder - Los Angeles Clippers 105:014 (25:34, 27:24, 28:28, 25:18)
(Westbrook 38, Durant 27, Adams 9 - Griffin 24, Crawford 19, Paul 17)
Stan rywalizacji: 3:2 dla Oklahomy City Thunder