Na sam początek kilka faktów. Chauncey Billups i Antonio McDyess to byli gracze Denver Nuggets. Ten pierwszy urodził się w Denver i tam dojrzewał, lecz podczas gry w Nuggets nie był jeszcze znanym zawodnikiem. W chwili obecnej jest powszechnie szanowanym i jednym z najbardziej uznanych rozgrywających w lidze. W 2004 roku wraz z Tłokami triumfował w rozgrywkach a sam otrzymał nagrodę MVP finałów. Tymczasem McDyess spędził w Kolorado swoje najlepsze lata w koszykarskiej karierze. Tam rozpoczynał swoją przygodę z NBA, tam też zachwycał swoją wszechstronnością i skutecznością. Przez 12 lat swojej kariery nie otrzymał żadnej indywidualnej nagrody, choć zawsze uznawany był za solidnego gracza podkoszowego. Z kolei Allena Iversona nikomu przedstawiać nie trzeba. Wybitny strzelec i ikona Philadelphii 76ers. W wieku 32 lat poszukuje wyraźnie miejsca, gdzie mógłby wywalczyć upragnione mistrzostwo.
Przejdźmy więc do analizy tej wymiany z perspektywy obu klubów. Po raz kolejny Joe Dumars zdecydował się na ogromne ryzyko i już wkrótce przekonamy się, czy to się opłacało. Warto bowiem przypomnieć rok 2004 i słynną wymianę pomiędzy Detroit, Atlantą i Bostonem. Na jej mocy do klubu ściągnięto Rasheeda Wallace’a, który kilka miesięcy później cieszył się z mistrzowskiego tytułu. Sytuacja z Iversonem wydaje się być bardzo podobna. Zawodnik, który od ponad dekady bezskutecznie walczy o najwyższe cele w lidze i jest u schyłku swojej kariery, może być zbawieniem dla nieco już wyświechtanego składu Tłoków. Przez ostatnie sezony siłą drużyny z Michigan była kolektywna gra całego zespołu zarówno w ofensywie jak i defensywie. Teraz sytuacja ta z całą pewnością ulegnie zmianie, pytanie tylko, czy na dobre, czy na złe? W razie czego Dumars ma alibi w postaci wygasającego kontraktu Iversona, który już w lipcu 2009 roku będzie wolnym agentem. Jeśli "Answer" nie okaże się skuteczną "odpowiedzią", to jego epizod w Pistons może szybko rozejść się po kościach.
Wbrew pozorom, dużo więcej na tej wymianie może zyskać Denver. Przed rozpoczęciem tego sezonu nikt nie stawiał zespołu z Kolorado w gronie faworytów, zwłaszcza że z klubem pożegnał się filar defensywy Marcus Camby. Nie ulegało także wątpliwości, że pomysł na grę w jednym zespole Carmelo Anthony’ego i Allena Iversona odchodził powoli do lamusa. Obaj panowie kochają oddawać mnóstwo rzutów w każdym meczu, co nie zawsze przekładało się na końcowy wynik drużyny. Włodarze Nuggets postanowili więc pozbyć się Camby’ego i Iversona, rozpoczynając budowę nowego zespołu wokół Anthony’ego. 32-letni Billups wydaje się być idealnym kandydatem do przejęcie roli organizatora gry w Denver. Dawno już kibice w PepsiCenter nie mieli okazji oglądać w akcji tak fachowego i wciąż będącego w wysokiej dyspozycji rozgrywającego. Fani mogą więc zacierać ręce na rozpoczęty co dopiero sezon i mocno ściskać kciuki, aby przypadkiem któryś z nielicznych podkoszowych (Nene, Kenyon Martin) nie odniósł poważniejszej kontuzji. Jeśli tak się stanie, to Nuggets po raz kolejny włączą się do gry o najwyższe cele. A jeszcze niedawno wszyscy wyśmiewali Anthony’ego, który zapewniał że jego zespół wygra w sezonie zasadniczym 60 spotkań…